Rudnik nad Sanem. Jak powstają  koszyki wielkanocne?  Odwiedziliśmy najstarszą firmę wikliniarską w Polsce! [WIDEO, GALERIA]

i

Autor: Beata Olejarka Rudnik nad Sanem. Jak powstają koszyki wielkanocne? Odwiedziliśmy najstarszą firmę wikliniarską w Polsce! [WIDEO, GALERIA]

Rudnik nad Sanem. Jak powstają koszyki wielkanocne? Odwiedziliśmy najstarszą firmę wikliniarską w Polsce! [WIDEO, GALERIA]

2021-03-30 11:55

Rudnik nad Sanem od lat jest znany jako Polska Stolica Wikliny. Nadchodzące Święta Wielkanocne nierozłącznie kojarzą się nam ze święceniem pokarmów w Wielką Sobotę, obowiązkowo w wiklinowym koszyku. Jak powstaje taki koszyczek? Co ogranicza wikliniarza i dlaczego świat pokochał polskie koszyki z Rudnika? Na te pytania starała się odpowiedzieć córka właściciela najstarszej polskiej firmy wikliniarskiej "WNUK"- Agnieszka Łokaj, która kultywuje rodzinne tradycje wikliniarskie.

Jak powstają wielkanocne koszyki?

Rudnik nad Sanem. Koszyki wielkanocne powstają tutaj!

Firma Handlowa i Produkcyjna Antoni Wnuk powstała w 1956 roku. Jest najstarszą firmą wikliniarską w Polsce i mieści się w Polskiej Stolicy Wikliny. Założycielem rodzinnego biznesu był Jan Wnuk ojciec, teraźniejszego właściciela Antoniego Wnuka. Pod jego nieobecność -wiklinowego biznesu pilnuje córka-Agnieszka Łokaj. Do jej zakładu codziennie trafiają ręcznie wykonane, ekologiczne i przede wszystkim przepiękne wyroby z wikliny, których ogromna część jest wykonywana przez wikliniarzy z okolic Rudnika nad Sanem. Przed Świętami Wielkanocnym klimatyczny magazyn z cegły i drewna po sufity wypełniony jest koszykami na święconkę. Przy ul.Kondrackiego 24 jest ich setki tysięcy- kolorowe, okrągłe, podłużne małe, większe, kosze holenderskie, zakupowe, beczułki, rowerowe, piknikowe i przede wszystkim wielkanocne i to też w kilku rodzajach-z produkcji masowej do marketów i rękodzielnicze, indywidualne i niepowtarzalne. 

- Kosze wiklinowe wyplatane przez nas powstają w duchu ekologii, są przyjazne środowisku. Łatwo je zutylizować, nie rozkładają się setki lat, jak wyroby z plastiku. Kosze wpisują się w nurt „less plastic” , „goodby plastic”, „zero waste”, „sustainable”. Dzięki wiklinie możemy żyć w sposób bardziej przyjazny środowisku. Wybierając się na zakupy zamieńmy reklamówki foliowe na kosz wiklinowy, który będzie służył nam wiele lat. Mamy wpływ na środowisko naturalne i los naszej planety, wybierajmy wielorazowe opakowania i naturalne dodatki do wnętrz wykonane z wikliny. Dla osób wrażliwych na przyszłość planety wiklina jest materiałem idealnym - zachęcała Agnieszka Łokaj.

Jednym ze znanych rudnickich wikliniarzy jest Stanisław Madej (72 l), który koszyki robi od 14 roku życia.

-Ojciec robił, dziadek i pradziadek, moje dzieci też pokochały wiklinę. Po tylu latach wyplatania mały koszyk wielkanocny można zrobić w około godzinę. Jednak to bardzo ciężka praca, dla ludzi cierpliwych. Trzeba mieć sprytne palce, żeby powyginać witki, tak jak chcemy i ogrom serca do tego. Z wikliny można zrobić prawie wszytko. Dobrego wikliniarza ogranicza jedynie wyobraźnia - mówił mężczyzna.

Jak powstaje koszyk wielkanocny?

Zanim nasz koszyk wielkanocny do nas trafi, musi przejść długą drogę. Wiklina wymaga gleby należycie uprawianej, odchwaszczonej i głęboko spulchnionej. Wiklinę rozmnaża się za pomocą zrzezów, czyli pociętego pędu, które po wysadzeniu do gleby ukorzeniają się, tworząc nową roślinę. Najczęściej pędy sadzimy na wiosnę, a zbieramy od listopada do marca. Ważnym zadaniem jest utrzymanie wikliny bez chwastów. Trzeba opryskiwać i pogodzić się z tym, że pierwsze lata upraw są nieopłacalne, dopiero kolejne przynoszą wymierne korzyści. Po zbiorach następuje praca na witkach. Namaczane, suszone, okorowywane nabierają elastyczności i dopiero trafiają w ręce wikliniarza. Ten, zanim zarobi na plecionym interesie, musi zrobić wiele koszyków, nauczyć się niezliczonych form wyplatania, opracować własne, indywidualne projekty i w końcu wprowadzić plan w życie. Stanisław Madej podsumowuje, że w swoim życiu wyplótł kilkadziesiąt tysięcy koszy, które mają swoich fanów w USA, Kanadzie, Australii, Skandynawii i całej Europie. Kilka razy był w Ameryce, by tam pracować z wikliną i szerzyć miłość do wyplatanych mebli, zabawek i koszy. Świat pokochał polskie koszyki, bo są po prostu bardzo dobre i praktyczne. Chińska produkcja zalewająca świat stanowczo odbiega od wysokogatunkowych, rodzimych produktów chwalonych na każdym kontynencie globu.

Zobacz też: Glinik: Smutny grób ślicznej Alicji. Przejażdżka 18-latki z pijanym kolegą skończyła się TRAGEDIĄ [ZDJĘCIA]

Rudnik nad Sanem stolicą wikliny

Rudnik nad Sanem i okolice to największe zagłębie wikliniarskie w Europie, którego tradycje sięgają XIX wieku. Rozwój koszykarstwa w tym miasteczku związany jest z osobą miejscowego właściciela ziemskiego hr. Ferdynanda Hompesha, który zaczerpnąwszy wzorce z Wiednia założył w Rudniku szkołę koszykarstwa. Firma Antoni Wnuk kontynuuje te tradycje. W ofercie znajdują się zarówno wzory sięgające do najstarszych form, a także nowoczesne produkty, które projektowane są przez współczesnych designerów. 

-Pracujemy w magazynie, który został wybudowany specjalnie do przechowywania i  składowania koszy i wikliny. Jest wykonany z cegły, nieotynkowany, a stropy i podłogi są drewniane, aby zapewnić właściwą cyrkulację powietrza we wnętrzu, odpowiednią do przechowywania koszy- zaznaczała Agnieszka Łokaj.

Kilkaset metrów powierzchni zajmują setki tysięcy wyrobów wiklinowych. Od osłonek na szklanki, przez skrzynie, meble, zabawki, wiklinowe ozdoby i trumny! Te z wikliny ponoć są najlepsze, gdy chcemy skremować ciało.

- Nasi projektanci są otwarci na nowe trendy rynkowe, tworzą projekty niestandardowe, często pojedyncze indywidualne modele. Wszystkie nasze produkty są wykonane ręcznie, przez polskich wikliniarzy z polskiej wikliny- dodała kobieta zarządzająca najstarszym wiklinowym biznesem w środkowej Europie.

Sonda
Czego nie może zabraknąć w Waszym koszyczku wielkanocnym?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki