Ruszył proces

Policjant zamordował kolegę, dziennikarza i próbował zabić żonę? Mroczne szczegóły zbrodni w Bieszczadach

2024-10-17 15:25

Tadeusz P. ma dzisiaj 65 lat. 17 października 2024 stanął przed Sądem Okręgowym w Krośnie, gdzie prokuratura oskarżyła go o dwa brutalne zabójstwa z przeszłości. Pierwsze to morderstwo kolegi z milicji, drugie dziennikarza, który zajmował się poczynaniami oskarżonego i usiłowanie zabójstwa swojej żony. Mężczyźnie grozi dożywocie. Akt oskarżenia udało się przygotować dzięki pracy funkcjonariuszy z Archiwum X.

Spis treści

  1. Zbrodnie w Bieszczadach. Tadeusz P. zatrzymany
  2. Zabójstwo dziennikarza Marka Pomykały z Sanoka. "Grobowiec stoi pusty"
  3. Proces Tadeusza P. za zamkniętymi drzwiami

Zbrodnie w Bieszczadach. Tadeusz P. zatrzymany

W ostatnich dniach listopada 2022 roku, Prokuratura Okręgowa w Krakowie ujawniła szokujące fakty. Chodziło o zbrodnie, do których dochodziło w Bieszczadach. Wówczas zatrzymano też byłego milicjanta Tadeusza P., który trafił do aresztu i przebywa tam po dzień dzisiejszy. Prokuratura Okręgowa w Krakowie prowadziła postępowanie w sprawie dwóch śmierci.

O oba zabójstwa został oskarżony były milicjant i policjant Tadeusz P. Pierwszą ofiarą bezwzględnego mundurowego miał być inny funkcjonariusz milicji Krzysztof P., który miał zostać zamordowany w 1985 roku. Według ustaleń prokuratury, Tadeusz P., będący wówczas funkcjonariuszem Milicji Obywatelskiej, zabił kolegę, spychając go do Jeziora Solińskiego. 65-latek miał tak postąpić z kolegą, bo ten był świadkiem wypadku, w którym Tadeusz P., będąc pod wpływem alkoholu, śmiertelnie potrącił pieszego. Drugą ofiarą, zawartą w Akcie Oskarżenia wobec Tadeusza P. był dziennikarz Marek Pomykała, który zaginął w 1997 roku. Sanocki redaktor miał prowadzić dziennikarskie śledztwo w sprawie śmierci innych osób, z którymi związek miał mieć Tadeusz P. Ten w końcu zgodził się porozmawiać z gazeciarzem i zaprosił go do swojego domku letniskowego we wsi Wołkowyja w Bieszczadach. Tam miał też udusić reportażystę. Morderstwo to miało być próbą zatarcia śladów wcześniejszych przestępstw. Ciała dziennikarza do tej pory nie odnaleziono, nad czym ubolewają schorowani rodzice Marka Pomykały.

Czytaj więcej o sprawie: Tajemnicze zniknięcia w Bieszczadach. Archiwum X rozwikłało zagadkę? Były milicjant zatrzymany

W śledztwie ustalono, że dziennikarz 30 kwietnia 1997 roku pojechał do policjanta Tadeusza P. Z tego spotkania Marek Pomykała nigdy nie wrócił, a jego samochód, z kompletnie pustym bakiem paliwa odnaleziono przy zaporze solińskiej, tuż przed zamkniętą bramą.

- W toku prowadzonego postępowania, ustalono, że zaginięcie dziennikarza spowodowane było przestępczym działaniem byłego funkcjonariusza pierwotnie Milicji Obywatelskiej, a następnie Policji Tadeusza P. (lat 63) – przekazywała krakowska Prokuratura Okręgowa.

Pierwsze zabójstwo objęte aktem oskarżenia przeciwko Tadeuszowi P. miało mieć miejsce kilka lat wcześniej. - W nocy w nocy z 12/13 grudnia 1985 roku w Polańczyku chcąc uniknąć odpowiedzialności za spowodowanie wypadku śmiertelnego w stanie nietrzeźwości, do którego doszło w Łączkach 21 listopada 1985 roku  - pozbawił życia jednego z funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej, posiadającego wiedzę o prawdziwym przebiegu i okolicznościach wypadku drogowego doprowadził do jego zgonu w ten sposób, że zepchnął go do Jeziora Solińskiego z pomostu do cumowania łodzi w wyniku czego pokrzywdzony zmarł na skutek utonięcia, - tj. o przest. z art. 148 § 1 kk(...) - odczytywał prokurator na sali.

Zabójstwo dziennikarza Marka Pomykały z Sanoka. "Grobowiec stoi pusty"

Ojciec zamordowanego dziennikarza - Kazimierz Pomykała (90 l.) ciągle mieszka w Sanoku w bloku, w którym wcześniej mieszkał jego zaginiony syn z rodziną i zajmuje się żoną, która niestety przez chorobę przykuta jest do łóżka. Mężczyzna z żalem wraca do wydarzeń sprzed 27 lat, ale powtarza, że od początku cała rodzina przypuszczała, że Marek został zamordowany. Miał zginąć przez to, że chciał wyjaśnić śmierć innych osób. Ojciec reportera od początku zaznaczał, że chce tylko godnie pochować syna. W rozmowie z nami w listopadzie 2022 mówił:

- Wybudowaliśmy dla Marka grobowiec, który stoi pusty. Ja mam już 88 lat, żona też jest schorowana. My chcielibyśmy tylko, żeby ten zabójca powiedział, gdzie jest ciało Marka, żebyśmy mogli go godnie pochować. Czas nie leczy ran, ale patrzę na to już inaczej. Sprawiedliwości niech dochodzi sąd, ja chciałbym zapewnić synowi godne miejsce wiecznego spoczynku, jeszcze póki żyję i tyle od niego chcę - mówił wówczas Pan Kazimierz.

Tadeusz P. według ustaleń prokuratury ma mieć więcej na sumieniu. Śledczy zarzucają mu również usiłowanie zabójstwa swojej byłej żony - Ewy P. Prokuratura zarzuca 65-latkowi, że w latach 2015-2016 systematycznie dodawał do jej napojów rtęć, a w kulminacyjnym momencie wstrzyknął truciznę do jej papierosów. Kobieta wykryła jego działania i uniknęła śmierci.

Proces Tadeusza P. za zamkniętymi drzwiami

Tadeusz P. na etapie śledztwa nie przyznawał się do zarzucanych mu czynów. Gdy ruszył jego proces, sąd zgodził się na obecność dziennikarzy tylko na odczytaniu aktu oskarżenia. Reszta procesu będzie odbywać się z wyłączeniem jawności.

Oskarżycielami posiłkowymi, oprócz prokuratorów z PO w Krakowie są m.in. była żona Tadeusza P., córka pierwszej ofiary oraz ojciec zamordowanego dziennikarza. Przed rozpoczęciem procesu Kazimierz Pomykała, powiedział dziennikarzom, że czekał na sprawiedliwość 27 lat i wyraził nadzieję, że w końcu zostaną odnalezione szczątki jego syna, by móc umieść je w przygotowanym nagrobku.

Policjanci z Archiwum X wykonali ogrom pracy. Akt oskarżenia przeciwko Tadeuszowi P. zawiera 35 tomów i liczy 235 stron. Tadeuszowi P. zarzuca się także inne przestępstwa, w tym naruszenia ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii oraz przestępstwa związane z fałszowaniem dokumentów. Byłemu milicjantowi grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności.

Sanocki dziennikarz Marek Pomykała zginął z rąk policjanta Tadeusza P?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki