W Rzeszowie mocno komplikuje się kwestia wywozu śmieci. Wszystko przez zmiany w prawie. Chodzi o zniesienie ustawy o tak zwanej rejonizacji co oznacza, że do rzeszowskiej spalarni przy ulicy Ciepłowniczej, z której korzysta miasto, będą mogły przyjeżdżać śmieci z drugiego końca kraju. Co za tym idzie, miejsca dla odpadów z Rzeszowa może po prostu zabraknąć. Chyba, że miasto zapłaci odpowiednio wysoką cenę.
To jednak oznacza drastyczne podwyżki dla mieszkańców. Na to nie godzi się prezydent miasta Tadeusz Ferenc, który w tej sprawie interweniował w Ministerstwie Środowiska. Uzyskał aprobatę ministrów, którzy zgodnie twierdzą, że pomimo zniesienia ustawy o rejonizacji, pierwszeństwo składowania odpadów mają pobliskie gminy. Władze Rzeszowa poparł też Główny Inspektorat Ochrony Środowiska.
Mimo to, problem nadal nie jest rozwiązany. Trwa prawdziwa walka z czasem, by odpady z miasta trafiały do rzeszowskiej spalarni śmieci. I to po starej cenie. To się może jednak nie udać, bo spalarnia PGE przy Ciepłowniczej ogłosiła konkurs i od nowego roku będzie przyjmować odpady z tych miast, które zapłacą najwięcej. Tym na przykład zainteresowane są władze Warszawy.
Jeżeli miastu nie uda się nic ugrać, czekają nas podwyżki. I to spore, a za te zapłacą mieszkańcy Rzeszowa. Na rozwiązanie tego problemu zostało mało czasu. Umowa ze spalarnią kończy się ostatniego dnia grudnia. Gdzie śmieci z miasta będą trafiać od 1 stycznia 2020 roku? Tego na razie nie wie nikt.