Jedni kochają zimową aurę, inni woleliby wtedy nie wychodzić z ciepłego domu. W ostatnich dniach Podkarpacie przeżyło atak zimy. Intensywne opady śniegu sprawiły, że pod białym puchem znalazł się Rzeszów i cały region.
Jak podaje podkarpacka straż pożarna od sobotniego wieczora do niedzielnego poranka wyjeżdżali oni ponad 180 razy do usuwania skutków intensywnych opadów - najczęściej w powiatach przemyskim, jarosławskim, bieszczadzkim i sanockim.
-182 razy wyjeżdżali od wczoraj podkarpaccy strażacy do usuwania skutków intensywnych opadów śniegu w naszym regionie. Nasze interwencje polegały głownie na usuwaniu połamanych konarów, gałęzi drzew leżących na jezdniach, chodnikach, posesjach i liniach energetycznych. Najwięcej interwencji odnotowaliśmy w powiatach: przemyskim, jarosławskim, bieszczadzkim i sanockim. Na szczęście nikomu nic się nie stało, nikt nie został ranny - informował bryg. Marcin Betleja rzecznik prasowy Podkarpackiego Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej.
Natomiast prądu nie miało w niedzielny poranek ok. 8 tys. odbiorców, najwięcej w okolicach Krosna i Sanoka – ok. 5 tys., a w okolicach Przeworska i Przemyśla ok. 3 tys.