Jak już informowaliśmy, pierwsze dzieci z objawami zatrucia zgłosiły się do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Sanoku już 24 października. Maluchy z Samorządowego Przedszkola nr 3 miały wysoką gorączkę, bóle brzucha, biegunkę, a także wymiotowały.
Z każdym kolejnym dniem liczba takich przypadków się zwiększała. Skala tego problemu okazała się być szokująca. Do zatrutych dzieci dołączali także dorośli, w tym pracownicy przedszkola. Do tej pory do lekarzy zgłosiło się ponad 190 osób z podejrzeniem zakażenia pałeczkami salmonelli. W tym gronie jest 158 przedszkolaków, a także 34 pracowników powyższej placówki. W tym są również osoby z oddziału przy ulicy Kochanowskiego. Chorzy trafiali do szpitala w Sanoku, a także pobliskiego Leska i Brzozowa. Aktualnie wciąż hospitalizowanych jest dziesięcioro dzieci.
Do akcji tuż po wystąpieniu pierwszych niepokojących sygnałów wkroczył sanepid. Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Rzeszowie wszczęła dochodzenie mające ustalić źródło zachorowań. Od chorych pobrano wymazy, skontrolowano także placówkę i wzięto pod szczególną uwagę żywność, która była tam podawana. Znamy już wyniki działań podkarpackiego sanepidu.
Jak się okazuje, bakterie salmonelli odkryto w kilku produktach żywnościowych, które były podawane w przedszkolu 23 października, czyli dzień przed wystąpieniem pierwszych zatruć. Chodziło konkretnie o sałatkę jarzynową, surówkę z marchwi i jabłka, a także kawę zbożową z mlekiem.
Nadal trwają próby ustalenia, kto przyczynił się do tak poważnego masowego zatrucia. W sprawę zaangażowała się już prokuratura. Do czasu dokładnego jej wyjaśnienia, przedszkole zostało zamknięte, do odwołania.
Polecany artykuł: