Tego nie spodziewał się chyba nikt. O ile niedzielna porażka z GKS-em Katowice w tie-breaku była jeszcze w granicach siatkarskiego pojęcia, to inny wynik niż zwycięstwo z klubem z Podlasia właściwie nie wchodził w rachubę. Sport pokazał jednak po raz kolejny swoje zaskakujące oblicze. Najszczęśliwszym człowiekiem na parkiecie był chyba trener ekipy z Suwałk, Andrzej Kowal, były zawodnik, a przede wszystkim trener Asseco Resovii, z którą sięgnął po trzy tytuły mistrza Polski.
Początek spotkania nie zapowiadał jednak takiego scenariusza. Przede wszystkim dzięki dobrej grze w ataku Nicholasa Hoaga, a także niezłej postawie Damiana Schulza, Pasom udało się wypracować kilkupunktową przewagę. Wtedy jednak ujawniła się bolączka Resovii, czyli rozluźnienie i brak koncentracji. To spowodowało, że niemal do samego końca wynik był kwestią otwartą. Ostatecznie jednak to gospodarze wyszarpali zwycięstwo w premierowym secie (25:23).
To jednak, zamiast uskrzydlić Resoviaków, znakomicie dopingowanych przez rzeszowską publiczność, jakby podcięło im skrzydła i wywołało nieuzasadnioną niepewność. W drugim secie znakomicie spisywał się amerykański rozgrywający Ślepska Suwałki, Joshua Tuaniga, który zagrał dwa asy serwisowe. Nawet zmiany trenera Gruszki i wprowadzenie Zbigniewa Bartmana oraz Rafała Buszka nie pomogło w odrabianiu strat, które... jeszcze się powiększyły. Podlasianie bardzo pewnie wygrali drugą partię 17:25 i wyrównali wynik meczu.
Niestety bardzo podobnie wyglądał również trzeci set spotkania. Podopieczni trenera Kowala poszli za ciosem, a do tego z punktu na punkt rozkręcał się francuski siatkarz polskiego pochodzenia, Nicolas Szerszeń. Kibice rzeszowskiej ekipy byli coraz bardziej rozczarowani jej poczynaniami, a czarę goryczy powoli dopełniły dwie długie wymiany, po których siatkarze z Suwałk dzięki niesamowitemu poświęceniu i niefrasobliwości gospodarzy, zdobywali kolejne punkty. Na hali dało się słyszeć gwizdy. Trzecia partia również padła łupem gości, którzy rozbili Resovię 16:25.
Kiedy nad rzeszowianami pojawiło się widmo drugiej porażki z rzędu już na starcie sezonu, można było zauważyć pewną mobilizację. Prowadzenie 10:7 wlało pewne nadzieje w serca kibiców. Niestety, ponownie zabrakło zgrania i odważnych decyzji. To Ślepsk Suwałki stanowił dzisiaj imponujący kolektyw, ponieważ siatkarze tego klubu odzyskali prowadzenie i nie oddali go już do końca. Tym samym historyczny, pierwszy triumf tej ekipy w siatkarskiej PlusLidze stał się faktem. Asseco Resovia natomiast ma nad czym myśleć, bo póki co nowej jakości w porównaniu do zeszłego sezonu, wciąż brakuje.
Asseco Resovia Rzeszów - MKS Ślepsk Malow Suwałki 1:3 (25:23, 17:25, 16:25, 22:25)
Składy:
Resovia: Komenda, Schulz, Krulicki, Kosok, Marechal, Hoag, Perry (libero) oraz Bartman, Buszek, Shoji, Możdżonek, Mariański (libero).
Ślepsk: Tuaniga, Bołądź, Takvam, Rudzewicz, Rohnka, Szerszeń, Filipowicz (libero) oraz Skrzypkowski, Siek, Stańczak (libero).
MVP spotkania: Nicolas Szerszeń