O sprawie informuje Dziennik Gazeta Prawna. Okazuje się, że wiele osób w kraju mogło otrzymywać niepełnowartościowe szczepionki. Sprawę wykryto po kontrolach inspektorów farmaceutycznych:
– Jestem w szoku. Okrutny brak wyobraźni tych, którzy tak robili – przyznaje Paweł Trzciński, rzecznik głównego inspektora farmaceutycznego w rozmowie z Gazetą Prawną.
Problem wynika z nieprawidłowego przechowywania szczepionek. Te muszą mieć odpowiednie warunki termolabilne - trzeba utrzymywać stałą temperaturę wynoszącą 2,8 stopnia Celsjusza. Okazuje się jednak, że w wielu przychodniach i aptekach nie ma agregatów prądotwórczych, zatem w przypadku przerw w dostawach energii, temperatura szczepionek rośnie.
To nie wszystko. Są dowody, że wadliwe szczepionki podawano ludziom, nawet dzieciom, a to może być niebezpieczne. Odnotowano minimum 300 przypadków, ale nie jest wykluczone, że jest ich znacznie więcej.
Zobacz też: Zima na Podkarpaciu: 1720 odbiorców nadal bez prądu. Są utrudnienia na drogach
Sprawdziliśmy, jak wygląda sytuacja w naszym regionie:
- Wszystko na bieżąco kontrolujemy. Nie odnotowano niepokojących przypadków - mówi nam Monika Urbaniak z Głównego Inspektoratu Farmacentucznego w Rzeszowie.
Sprawę będziemy monitorować.
Zobacz: Setki pacjentów dostały wadliwą szczepionkę. Lekarze wiedzieli, że wstrzykują niepełnowartościowy produkt