"Czyli tak wygląda koniec. Ostatnie uderzenie drewnianej sztachety. Trzask łamanej kości, krew zalewa mi oczy. Już nie wiem kto bije, kto kopie, kto jest oprawcą. Mój pan a może ktoś obcy? Już nie boli. Raczej tępy ucisk gdzieś w głowie. Oblewa mnie ciepło i…. robi się ciemno. Nie wiem już gdzie idę i po co. Ktoś krzyczy, ktoś się śmieje, ktoś szturcha i kopie. Ja szukam miejsca, spokoju. Chcę odejść, chce umrzeć, chcę mieć w końcu święty spokój…" - tak o psiaku Oczko dwa lata temu pisała przemyska lecznica Ada.
Historią zwierzaka żyła cała Polska. Psa udało się uratować, a nawet znaleźć mu ciepły dom. Niestety, ostatnio stan jego zdrowia pogorszył się. Mimo ogromnego zaangażowania, piesek nie żyje:
"Cholerny zegar biologiczny był nieubłagalny, leciał do przodu, mając gdzieś wszystko.. ?
Mimo tego walczyliśmy... Nie mogliśmy się poddać. Nie teraz. Cały ten tydzień to nerwówka i nie przespane noce oraz myśl: Czy się uda?
Niestety, czas szybko to zweryfikował... Okazało się, że Bóg chciał inaczej..."
Post poruszył tysiące internautów, którzy dziękują weterynarzom za trud i ogromne poświęcenie dla zwierząt.
Oczko dwa lata temu: