W sobotę, 14 sierpnia w dwurodzinnym domu w Stalowej Woli odbywała się impreza. Nie było w tym nic dziwnego, ponieważ jak wynika z relacji sąsiadki, która rozmawiała z naszą reporterką, do imprez na dole domu dochodziło non stop. Często musiała interweniować policja. Ale po kolei. Na dole dwurodzinnego domu mieszka Ela K., z którą od kwietnia mieszkał jej konkubent, Michał T. Ona po rozwodzie, miała dwójkę dzieci, jednak zabrała je opieka społeczna. On z kolei grzeczny i robotny. - On taki grzeczny i spokojny. Wyremontował dużo rzeczy w tym domu. Robotny chłopak - opowiada sąsiadka. Niestety, sobotnia impreza zakończyła się tragicznie. - Było sporo osób, widziałam jedną osobę, która wychodziła. - opowiada sąsiadka w rozmowie z "SE". Z jej relacji wynika, że imprezy, które odbywały się na dole domu, zawsze były mocno zakrapiane i prawie zawsze z awanturami. To, co stało się 14 sierpnia mrozi krew w żyłach. - W Stalowej Woli doszło do zdarzenia, w którym konkubina przy użyciu noża pozbawiła życia swojego konkubenta. Aktualnie zakończona została sekcja zwłok, która była przeprowadzana w Krakowie. - informuje Adam Cierpiatka, szef Prokuratury Rejonowej w Stalowej Woli.
Według relacji sąsiadki, w sobotę wybuchła kłótnia, po czym Ela K. wybiegła na ulicę, krzycząc, by ktoś zadzwonił na pogotowie. - Przybiegł mężczyzna z ulicy, który reanimował Michała, aż przyjechała karetka pogotowia. - opowiada kobieta. Na miejscu pracowały służby. Niestety, życia mężczyzny nie udało się uratować. - Jak go ratowali, to Ela zadzwoniła do jego mamy powiedzieć, żeby sobie zabrała zwłoki, bo ona z trupem spać nie chce - opowiada sąsiadka. Dlaczego Michał zginął? Co stało się podczas feralnej imprezy? Prokuratura nie chce ujawniać szczegółów ze względu na dobro śledztwa, będzie wnioskować o tymczasowe aresztowanie kobiety.
Polecany artykuł: