Zofia B. mieszkała w starym, niemalże stuletnim domu ze swoją siostrą. Często odwidział je brat. Ostatnio siostra Zofii była w szpitalu, więc staruszka egzystowała w samotności. Choć jej dom był oddalony od innych ciągle zaglądali do niej sąsiedzi niosąc pomoc w domowych obowiązkach.
- To nieszczęśliwy wypadek. Starsza, samotna kobieta potknęła się i prawdopodobnie spaliła. Pod domem jeszcze leżą nadpalone drzwi. Straszne to. Choć ona chorowała. Miała raka piersi i nie było w niej już chęci życia, to naprawdę była dobra i zasłużyła na śmierć w ciepłym domu, na łóżku pod kołderką trzymana przez kogoś za rękę. Nie na taki bolesny koniec. Świeć Panie nad jej duszą - mówił sąsiad.
Kobieta najprawdopodobniej upadła, gdy rozpalała pod piecem i niestety zajęło się jej ubranie. To przyczyniło się do zgonu staruszki. Nikt nie mógł jej pomóc, bo wówczas była sama w domu.
Rzecznik Prasowy Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie prokurator Paweł Król powiedział, że w sprawie śmierci Zofii B. prowadzone jest postępowanie – Ze wstępnych wyników sekcji zwłok kobiety wynika, że przyczyną śmierci była ostra niewydolność krążeniowo- oddechowa spowodowana poparzeniami ciała i zatruciem tlenkiem węgla. Postępowanie jest prowadzone w związku art. 155 Kodeksu Karnego, czyli nieumyślnego spowodowania śmierci. Na miejscu nie stwierdzono udziału osób trzecich.
Sąsiedzi są wstrząśnięci tragedią. Wspominają, że zmarła kobieta, była bardzo miłą i sympatyczną osobą .
- Wiadomo, przez ta chorobę się trochę wyobcowała, ale naprawdę była taka ciepła. Karmiła koty z okolicy. Nawet teraz chodzą wokół jej domu, jakby czekały na swoją dobrodziejkę. Straszna tragedia. Taki okrutny los ją spotkał- dodała sąsiadka ofiary.
Masz podobny temat?
Napisz do autora tekstu: