Do dramatycznych zdarzeń doszło w sobotę (13 lutego). Strona "Bieszczady SKI Experience" poinformowała o wszystkim ku przestrodze. Głos zabrał także sam poszkodowany.
- Według mnie byliśmy dobrze przygotowani. Miałem drugie ciepłe rękawice, miałem dodatkowa odzież, herbatę w termosie z zapasem do samego końca. Wszyscy mieliśmy detektory. Do odmrożenia doszło z powodu zlekceważenia pierwszych objawów. I to mój błąd. Czułem lekkie odrętwienie ale nie zimno. I to był moment na wyjecie ciepłych rękawic. Potem było już za późno - opowiada skiturowiec.
Polecany artykuł:
Opowiedział on, że podczas wyprawy wszystko wyglądało dobrze, a do celu brakowało całej grupie około 30 minut.
- Błędy były. Zabrakło decyzji o odwrocie na wsześniejszym etapie, ale będąc w grupie trudno ją podjąć gdy wydaje się że szybciej i łatwiej jest iść do przodu - dodaje.
Skiturowiec podziękował ratownikom za sprawną akcję. Całe zdarzenie traktuje jako wielką nauczkę.
- To czego doświadczyliśmy wczoraj to nauczka ze żadnych nie wolno lekceważyć. Szacunek należy się każdej górze. Kocham Bieszczady i dziękuję Bieszczadzkim Aniołom, że nas wypuściły całych - zakończył wypowiedź dla "Bieszczady SKI Experience".