Do tragicznego w skutkach wypadku doszło 9 maja 2022 roku po godz. 15.00, w miejscowości Tryńcza. Pod szynobus relacji Przeworsk-Stalowa Wola wjechał samochód ciężarowy marki Renault. Policja z Przeworska, która pracowała na miejscu relacjonowała to zdarzenie
- Ze wstępnych ustaleń pracujących na miejscu policjantów wynika, że kierujący samochodem ciężarowym marki Renault, 37-letni mieszkaniec powiatu leżajskiego, nie zastosowała się do znaku „STOP”, wjechał na przejazd kolejowy bez zapór i zderzył się z pociągiem osobowym relacji Przeworsk - Stalowa Wola. W wyniku zderzenia śmierć na miejscu poniósł kierujący samochodem ciężarowym. W wyniku tego zdarzenia, osoby podróżujące pociągiem nie odniosły żadnych obrażeń. Badanie na zawartość alkoholu wykazało, że maszynista był trzeźwy. Okoliczności tragicznego wypadku ustalają policjanci pod nadzorem prokuratora - informowała wówczas Justyna Urban z KPP w Przeworsku.
-Prokuratura Rejonowa w Przeworsku 19 lipca 2022 roku umorzyła śledztwo z powodu braku znamion przestępstwa. Osoba, która spowodowała to zdarzenie poniosła śmierć na miejscu. Decyzja jest prawomocna- powiedziała Marta Pętkowska, Rzecznik Prasowy Prokuratury Okręgowej w Przemyślu
Samochód ciężarowy, który wjechał pod szynobus prowadził Marcin T., strażak PSP w Leżajsku. Felernego dnia 37-latek miał mieć służbę w swojej jednostce, ale zamienił się z kolegą. Ogniomistrz zginął w tragicznych okolicznościach po zderzeniu z szynobusem na niestrzeżonym przejeździe kolejowym w Tryńczy.
Grób zmarłego strażaka
Mężczyzna mieszkał kilka kilometrów dalej, znał ten przejazd kolejowy. Często bywał w tej miejscowości, był tam znaną postacią, o której wszyscy wypowiadali się w pozytywny sposób. Dlaczego się nie zatrzymał? Odpowiedź na to pytanie zabrał do grobu. Jego ciało spoczęło na miejscowym cmentarzu w Dębnie, gdzie odwiedzają go bliscy oraz go żona, którą poślubił niedługo przed śmiercią. Na mogile stoi znicz od Klubu Motocyklowego WEHIKUŁ z Leżajska, oraz ten, który najbardziej łamie serce z podpisem "Kochanemu tacie".
Na miejsce wiecznego spoczynku Marcina T. odprowadzili strażacy w odświętnych mundurach. W kościele przy jego trumnie stało zdjęcie portretowe z medalami, nie zabrakło też czapki 37-latka na sarkofagu. Teraz to samo zdjęcie, uśmiechniętego ogniomistrza widnieje na jego mogile. Wszyscy strażacy pamiętają kolegę, który zawsze niósł bezinteresowną pomoc i chętnie wspierał działania społeczne.