Premier wyjaśniał, że rząd z podjęciem decyzji o zamknięciu cmentarzy czekał, ponieważ liczył, że liczba zachorowań zmaleje. - Cały czas żyliśmy tą nadzieją, że ta liczba zachorowań będzie przynajmniej chociaż trochę malała, ale ona dzisiaj jest znowu większa niż wczoraj, wczoraj była większa niż przedwczoraj i nie chcemy prowadzić do zwiększenia ryzyka na skutek tego, że na cmentarzach, w środkach komunikacji publicznej, przed cmentarzami gromadzić się będą duże grupy osób - powiedział Mateusz Morawiecki. Mieszkańcy Podkarpacia postanowili wykorzystać ostatnie chwile przed zamknięciem cmentarzy, aby odwiedzić groby swoich bliskich. Nekropolie pękały w szwach.
Ludzie w pośpiechu wyruszyli by zdążyć przed zamknięciem cmentarzy. Tłumów i skupisk ludzi nie dało się uniknąć. Korkowały się drogi dojazdowe. Mieszkańcy Podkarpacia chcieli upamiętnić bliskich, jak nakazuje tradycja, a skoro zabroniono tego 1 listopada, to wyruszyli 30 października. Te kilka godzin od ogłoszenia decyzji przez premiera do późnych godzin nocnych zmobilizowały mnóstwo Polaków.
Zamknięcie cmentarzy zaskoczyło też sprzedawców zniczy i kwiatów, którzy wykupili stoiska przy cmentarzach. Niektórzy zdecydowali się wyprzedawać produkty po obniżonych cenach. Oni do końca wierzyli, że decyzji o zamknięciu cmentarzy nie będzie zwłaszcza ogłoszonej jak późno.
Masz podobny temat?
Napisz do autora tekstu: