Niebezpieczna pogoda na Podkarpaciu. W Wierzawicach przeszła trąba powietrzna
Niebezpieczna pogoda na Podkarpaciu. Potwierdziły się prognozy, informujące o burzach, ulewach i wichurach w południowej części kraju. Jak poinformował w środę (26 lipca) PAP Tomasz Węgrzynowicz, dyżurny Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Rzeszowie, w sumie minionej doby podkarpaccy strażacy interweniowali niemal 100 razy. Najwięcej pracy strażacy mieli we wtorek (25 lipca) wieczorem. W Wierzawicach w wyniku silnych podmuchów wiatru uszkodzone zostały poszycia dachowe na pięciu budynkach mieszkalnych oraz siedmiu gospodarczych. W mniejszym stopniu uszkodzone zostały też inne budynki. W mediach społecznościowych pojawiły się informacje, że w Wierzawicach miała miejsce trąba powietrzna. Portale zajmujące się na co dzień obserwowaniem burz udostępniły zdjęcia i nagrania. Widok jest szokujący.
Trąba powietrzna w Wierzawicach. Dachówki latały niczym papierki. Potężny huk, a potem przeraźliwa cisza
W środę (26 lipca) od wczesnych godzin porannych w Wierzawicach w powiecie leżajskim trwa sprzątanie po trąbie powietrznej, jaka przeszła przez wieś. Wszędzie słychać warkot pił, które tną połamane pnie. Ludzie zatrzymują się, rozmawiają z sąsiadami. Strażacy, którzy pracowali wczoraj do późnych godzin nocnych, od świtu znów pomagają poszkodowanym mieszkańcom. Zwalonych drzew nikt nie liczy, a zerwanych dachów jest przynajmniej kilka. Ile rzeczy z prywatnych podwórek porwał wiatr - nie wiadomo. Te latały w powietrzu niczym leciutkie papierki.
- Jak byłam na podwórku to tak zaczęło dziwnie szumieć, więc wbiegłam do domu i zamknęłam drzwi. Ostatnie, co widziałam to jak nasz kosz na śmieci porywał wiatr. Potem, jak już było po wszystkim, zdziwiłam się, że w donicy stała taka duża begonia na krześle. Begonia została krzesło porwało - opowiada z rozmowie z "Super Expressem" Irena Heliniak, mieszkanka Wierzawic.
I dodaje: - Jak byliśmy w domu to usłyszałam potężny huk. Już wtedy widziałam, że coś się stało na górze, a potem było już tak przeraźliwie cicho. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam nasz dach na podwórku. Trochę u nas, trochę kawałków blachy u sąsiadów - mówi naszej reporterce 49-latka i przyznaje, że wszystko działo się bardzo szybko. - Nie wiem, czy to wszytko trwało 2 minuty. Potem już tylko lało. Po wszystkim zobaczyliśmy, że jeden komin całkowicie się zawalił, drugi został uszkodzony. Blachy, łaty, rynny. Wszystko zniszczone. Zaraz, jak zadzwoniłam pod 112 to po paru minutach byli strażacy i nam pomagali. Do pierwszej w nocy nakrywali dach i pomagali wszytko zorganizować, byli ludzie z GOPSU I opieki społecznej - wspomina pani Irena.
Z kolei z domu Wiesławy Kublin wiatr zerwał połowę poszycia dachowego i rzucił na pobliskie drzewo. Dach leżał na ulicy i trawie sąsiada. - Co tu gadać... Zrobiła się straszna burza. Drzewa wyginały się aż do ziemi, no i w powietrzu fruwały różne rzeczy, koszyki, sztachety z płoty, kawałki blachy, dachówki od sąsiada, a gałęzi to było mnóstwo - wspomina dla "Super Expressu" pani Wiesława.
I dodaje: - Przeraziłam się, zamknęłam w domu, ale nagle usłyszałam hałas, wyszłam znowu, patrzę na dom, a tam wiatr zerwał pół dachu. Nasza blacha leży teraz na ogrodzie sąsiada. Strażacy ściągnęli ją z drzewa, jak obcinali połamane gałęzie, żeby na nikogo nie spadło. Strażacy zaraz zabezpieczyli dach, ale i tak trochę domu nam zalało - relacjonowała emerytka. - Mój mąż jest niepełnosprawny. Chodzi, ale bardzo powoli. Jak usłyszał, że coś się dziej, to wyszedł na zewnątrz i jak go zobaczyłam to już leżał wywrócony. Wiatr go przewrócił, a plastikowe krzesło spod domu wiatr porwał i połamała na ogrodzeniu - dodała zdruzgotana kobieta.
Stanisław Gęślak z Wierzawic mierzył się z dwoma wielkimi tragediami. Najpierw uczestniczył w pogrzebie swojej siostry, a gdy tylko wrócił do domu, wiatr zrywał mu dachówki, które latały po całym podwórku jak pociski. - Wczoraj był pogrzeb siostry. Po nabożeństwie wróciłem do domu, nawet się nie zdążyłem rozebrać, a tu nagle taka tragedia. Byłem w domu i chciałem zamknąć okno, ale przez chwilę był taki wiatr, że nie dałem rady - mówi naszej reporterce 59-latek. - Był taki tajfun, że nie mogłem dojść do tego okna i go przyprzeć, ciągle mnie od niego odpychało. Wszystko w pokoju latało. Potem widziałem, jak wiatr zdziera z dachu moją dachówkę, która lata po podwórku. Strażacy założyli mi narzutę na dachówkę, żeby na głowę mi nie kapało. Teraz trzeba wszytko posprzątać - zrelacjonował mężczyzna.
Trąba powietrzna przeszła przez Podkarpacie. Dużo zdjęć! Zobacz poniższą galerię
Kolejne alerty IMGW dla Podkarpacia
Straty po wtorkowych burzach i wichurach na Podkarpaciu są duże. Jak poinformował Węgrzynowicz, w regionie bez prądu jest prawie tysiąc odbiorców, głównie w okolicach Rzeszowa i Mielca. Również w środę (26 lipca) na Podkarpaciu może być niebezpiecznie za sprawą pogody. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW) wydał alerty meteo pierwszego i drugiego stopnia przed burzami i ulewami dla woj. podkarpackiego. - Prognozowane są opady deszczu o natężeniu umiarkowanym, okresami silnym. Wysokość opadu miejscami od 50 mm do 60 mm, lokalnie do 70 mm. Opadom towarzyszyć będą burze z porywami wiatru do 80 km/h, możliwy grad - czytamy w komunikacie IMGW. Niebezpiecznych zjawisk atmosferycznych należy spodziewać się po południu i wieczorem.