Ks. Stanisław Wawrzkowicz od 1981 r. do 2008 r. był proboszcz Parafii z Bliznem , od 22.08.2008 r. rezydent, na emeryturze. Jednak ciągle blisko wiernych. Parafianie wspominają, że był jednym z bardziej aktywnych Księzy. Troszczył się o wspólnotę parafialną na której był czele, oraz o drewniany XV-wieczny kościółek, który podczas jego kadencji został wpisany listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Lokalne media przygotowały piękna wzmiankę o księdzu –„Dostrzegając potrzeby wiernych wspólnie z radą parafialną zainicjował i doprowadził do wybudowania nowego kościoła w Bliznem. Wcześniej jako proboszcz był budowniczym świątyni w Dwerniku. Posługę w Bliznem rozpoczął podczas stanu wojennego, nawołując do głoszenia prawdy i podtrzymywania na duchu. Był organizatorem spotkań i prelekcji z osobami zaangażowanym w działalność opozycyjną. Aktywnie prowadził katechizację dzieci i młodzieży. Jako duszpasterz inicjował na terenie parafii i opiekował się działalnością organizacji katolickich i grup modlitewnych. W 2016 r. został uhonorowany tytułem „Zasłużony dla powiatu brzozowskiego”. Po przejściu na emeryturę w 2008 r., ks. kanonik Stanisław Wawrzkowicz pozostał w Bliznem jako rezydent. Do ostatnich dni aktywnie uczestniczył w życiu parafii i całej społeczności”- czytamy na portalu RBRinfo.pl
Zasłużony ksiądz przechodził przez pasy w swojej miejscowości. Było już po zmroku, warunki na drodze bardzo ciężkie. Deszcz i słaba widoczność. Ks. Wawrzkowicz wyszedł z plebanii na wieczorne nabożeństwo. Przechodząc przez przejście dla pieszych przed szkołą podstawową w Bliznem, został potrącony przez samochód audi, którym kierował 34-letni mężczyzna. Duchownego z obrażeniami odwieziono do brzozowskiego szpitala. W piątek rano odwiedził go obecny proboszcz, ks. Marek Grzebień. Jak twierdzą świadkowie, właśnie na jego rękach ks. Wawrzkowicz odszedł do Domu Pana.
Parafianie są wstrząśnięci. Już nigdy nie zobaczą swojego ukochanego proboszcza, jego roześmianej twarzy, rąk, które zawsze błogosławiły, nawet, tych którzy zbłądzili i nie będą uczestniczyć we mszy prowadzonej przez wspaniałego księdza, który odszedł od swoich owieczek. –Odszedł, ale nas nie zostawił. Na zawsze będzie w naszym sercu i pamięci. Będziemy się za niego modlić, tak jak on modlił się za nas- powiedziała parafianka.