Wypadek w Jamnicy. Pijany kierowca doprowadził do śmierci rodziców trójki dzieci
Do tragedii w Jamnicy na Podkarpaciu doszło 3 lipca 2021 roku. Marzena (+37 l.) i Mariusz K. (+39 l.) wraz ze swoim najmłodszym synem Sebastiankiem wracali od lekarza, gdy uderzył w nich Grzegorz G. Małżeństwo zginęło na miejscu, a trzylatek trafił do szpitala. Para łącznie osierociła trójkę dzieci. Starsi synowie, Norbert i Artur, szczęśliwe tego dnia zostali w domu.
Dlaczego doszło do wypadku w Jamnicy? Według ustaleń prokuratury oraz biegłych, Grzegorz G. prowadził pod wpływem alkoholu( miał minimum 3 promile alkoholu we krwi) oraz leków na receptę, których stężenie zdecydowanie wykraczało poza normy terapeutyczne. Dostał także zarzuty przekroczenia prędkości do 120 km/h, niedostosowanie się do warunków panujących na jezdni oraz wyprzedzania w niedozwolonym miejscu. To właśnie w trakcie ryzykownego manewru uderzył w samochód Marzeny i Mariusza K.
Grzegorz G. nie przyznał się do winy
Podczas procesów Grzegorz G. nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Wbrew oskarżeniom prokuratora twierdził, że nie może spożywać alkoholu ze względów zdrowotnych, a z dnia wydarzenia nie pamięta, ani tego czy pił, ani z jaką prędkością jechał.
- Chciałem wydać oświadczenie. Na podstawie przesłuchania biegłego doktora, podważono wiarygodność opinii. Przypominam, że inny biegły stwierdził, że w warunkach, które wtedy zaszły tj. woda na asfalcie, zdarzenie mogło nie zostawić żadnych śladów. Ponadto zeznania świadka C.(...) zostały podważone wcześniej, a również istotny parametr tj. prędkość audi a4. Założona na wstępie prędkość była błędna. W związku z powyższym, opinia doktora W. ma charakter analizy jednego z wielu możliwych przypadków i jest pełna błędów - powiedział z całą stanowczością oskarżony Grzegorz G.
Podczas procesu Grzegorz G. winą za wypadek obwiniał ofiary, twierdził, że próbki krwi, które pokazały, że był pijany były zanieczyszczone. Ani razu nie skierował słów przepraszam w kierunku dzieci i reprezentujących je cioć.
Jest wyrok sądu dla Grzegorza G. Maksymalna kara
Ostatnia rozprawa sądowa Grzegorza G. odbyła się 13 grudnia 2023 roku. Sąd orzekł o łącznej karze 14 lat pozbawienia wolności(To maksymalny wyrok jaki mógł usłyszeć oskarżony). Oprócz tego ma zapłacić odszkodowanie synom Mariusza i Marzeny K., po 100 tysięcy złotych na każde dziecko, 5 tysięcy złotych na Fundusz Osób Pokrzywdzonych w Wypadkach oraz poniesie koszty sądowe. Otrzymał także dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów i nakaz uczestniczenia w terapii uzależnień od alkoholu.
Grzegorz G. ani razu nie przeprosił za spowodowanie wypadku w Jamnicy
Jak na wyrok sądu zareagował oskarżony? - Jestem osobą, która jest niewinna. Cały ten proces był prowadzony pod z góry ustawioną tezę - powiedział pod koniec rozprawy. Spytany o zdanie w sprawie tymczasowego aresztu stwierdził, że powinien zostać wypuszczony do domu. - Powinienem zostać natychmiast zwolniony.
Rodzina ofiar, oraz ich pełnomocnicy byli zadowoleni z orzeczonego wyroku. Również prokurator, który wnioskował o maksymalny wyrok. Sam oskarżony zaraz po rozprawie rozmawiał ze swoim pełnomocnikiem, który powiedział do dziennikarzy po rozprawie, że należy spodziewać się apelacji od wyrku ze strony Grzegorza G. Pełnomocnicy oskarżonego wnosili o uniewinnienie! Sąd nie dał wiary tłumaczeniom oskarżonego i zaznaczył, że surowa kara ma pomóc jemu zrozumieć swoje postępowanie i swoją winę, oraz być informacją dla społeczeństwa, że tak radykalne łamanie przepisów jest niedopuszczalne i zasługuje na najwyższy wymiar kary.