Sąd zdecydował

Marzena i Mariusz osierocili trójkę synów. Zachowanie sprawcy wypadku poraża. Znamy finał procesu

2024-10-16 14:49

Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu wydał wyrok za spowodowanie wypadku w Jamnicy pod Stalową Wolą. Grzegorz G., będąc pod wpływem alkoholu oraz leków, jechał z zawrotną prędkością, gdy zdecydował się wyprzedzić auto przed nim i uderzył w jadący z naprzeciwka samochód Marzeny i Mariusza. Para zginęła na miejscu, osieracając trójkę synów: Sebastianka, Norberta i Artura. Oskarżony ani razu nie przeprosił. Z wyrokiem też się nie zgadzał.

Spis treści

  1. Tragiczny wypadek w Jamnicy na Podkarpaciu. Młodzi rodzice nie żyją
  2. Proces Grzegorza G. po wypadku w Jamnicy. Tak bronił się oskarżony
  3. Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu wydał wyrok

Tragiczny wypadek w Jamnicy na Podkarpaciu. Młodzi rodzice nie żyją

Do tej rozdzierającej serce tragedii w Jamnicy na Podkarpaciu doszło 3 lipca 2021 roku. Marzena (+37 l.) i Mariusz K. (+39 l.) wraz ze swoim najmłodszym synem Sebastiankiem wracali od lekarza, gdy uderzył w nich Grzegorz G. Małżeństwo zginęło na miejscu, a trzylatek trafił do szpitala ze złamaną nogą. Para łącznie osierociła trójkę dzieci. Starsi synowie, Norbert i Artur, szczęśliwe tego dnia zostali w domu. 

Dlaczego doszło do wypadku w Jamnicy? Według ustaleń prokuratury oraz biegłych, Grzegorz G. prowadził pod wpływem alkoholu (miał minimum 3 promile alkoholu we krwi) oraz leków na receptę, których stężenie zdecydowanie wykraczało poza normy terapeutyczne. Dostał także zarzuty przekroczenia prędkości do 120 km/h, niedostosowanie się do warunków panujących na jezdni oraz wyprzedzania w niedozwolonym miejscu. To właśnie w trakcie ryzykownego manewru uderzył w samochód Marzeny i Mariusza K. 

Czytaj więcej o sprawie: Grzegorz G. wjechał w rodzinę. Rodzice nie żyją. Zaskakujące oświadczenie

Proces Grzegorza G. po wypadku w Jamnicy. Tak bronił się oskarżony

Podczas procesu Grzegorz G. nigdy nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Wbrew oskarżeniom prokuratora twierdził, że nie może spożywać alkoholu ze względów zdrowotnych, a z dnia wydarzenia nie pamięta, ani tego czy pił, ani z jaką prędkością jechał. Jeszcze przed Sądem Rejonowym w Stalowej Woli Grzegorz G. za wypadek obwiniał ofiary, twierdził, że próbki krwi, które pokazały, że był pijany były zanieczyszczone. Ani razu nie skierował słów "przepraszam" w kierunku osieroconych dzieci i reprezentujących je cioć.

13 grudnia 2023 roku Sąd Rejonowy w Stalowej Woli orzekł o łącznej karze 14 lat pozbawienia wolności (to maksymalny wyrok jaki mógł usłyszeć oskarżony). Oprócz tego ma zapłacić odszkodowanie synom Mariusza i Marzeny K., po 100 tysięcy złotych na każde dziecko, 5 tysięcy złotych na Fundusz Osób Pokrzywdzonych w Wypadkach oraz poniesie koszty sądowe. Otrzymał także dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów i nakaz uczestniczenia w terapii uzależnień od alkoholu.

Rodzina ofiar, oraz ich pełnomocnicy byli zadowoleni z orzeczonego wyroku. Również prokurator, który wnioskował o maksymalny wyrok. Oskarżony oraz jego obrońcy wnosili o uniewinnienie.

Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu wydał wyrok

W środę 16 października 2024 sprawę ponownie rozpatrywał Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu. Obrońcy oskarżonego starali się zdyskredytować niemal wszystkie dowody podnosząc np., że ratownicy obecni na miejscu wypadku nie wyczuli alkoholu od Grzegorza G., a niezidentyfikowany ratownik, który się nim zajmował mógł mu podać lek na bazie alkoholu. Oskarżony nadal podtrzymywał, że to nie on jest winny wypadku i nie przyczynił się do niego, a Marzena i Mariusz K., bo chociażby mieli stare łyse opony w samochodzie. Sprawca wypadku nie okazał skruchy.

Przed sądem w Tarnobrzegu powiedział jedynie, że jest mu przykro, że uczestniczył w takim wypadku, gdzie zginęli ludzie, ale nie on go spowodował. Siostra jednej z ofiar, która zajmuje się osieroconymi chłopcami podkreślała, że chłopcy ciągle zmagają się z traumą, budzą się w nocy i przeżywają tragedię w której stracili rodziców. Malutki Sebastianek ciągle pamięta moment wypadku i mamę, która bez życia spadła na niego, kiedy on siedział w foteliku.

Mimo szerokiej obrony i argumentów wyciąganych przez adwokatów Grzegorza G. sędzia prowadząca proces utrzymała w całości wyrok, który wydał Sąd Rejonowy w Stalowej Woli, czyli Grzegorz G. spędzi w więzieniu 14 lat. Wyrok jest prawomocny. Obrońcy mogą jedynie wnosić do Sądu Najwyższego o kasację.

Pogrzeb sześcioletniego Romeczka z dala od wszystkich

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki