Król przestępców czy zwykły „szczęściarz”? Ta ucieczka to niemal gotowy scenariusz na sceny filmu akcji. Piotr M. został doprowadzony do sądu z aresztu śledczego w Rzeszowie. Była środa, 29 czerwca. Groźnego przestępcę i drugiego z oskarżonych eskortowali policjanci. Wszystkie środki ostrożności okazały się jednak niewystarczające, bo 31-latek… uciekł prosto sprzed oblicza sądu.
Miał odpowiadać za wymuszenia rozbójnicze, wprowadzenie do obrotu narkotyków oraz pobicie. Groziło mu 10 lat więzienia. To nie był jego „debiut”. Jak podają śledczy, Piotr M. ma już swoje na sumieniu. Na polecenie sądu podczas środowej rozprawy zdjęto mu kajdanki. Później wszystko potoczyło się błyskawicznie. Dosłownie w kilka chwil 31-latek, który stał przed sądem… zniknął!
Polecany artykuł:
Mężczyzna podszedł do mównicy, nagle przeskoczył przez barierki i wybiegł z sądu. Policjanci ruszyli za nim w pościg. Na nogi postawiono cały garnizon.
Obława trwała blisko tydzień. We wtorek (5.07) Piotr M. został zatrzymany blisko sto kilometrów od miejsca ucieczki – w Lublinie.
Jak potwierdził w rozmowie z Polską Agencją Prasową szef stalowowolskiej prokuratury, prok. Adam Cierpiatka, mężczyzna został zatrzymany w Lublinie. Ukrywał się tam w jednym z mieszkań, ale został zatrzymany na ulicy. Prok. Cierpiatka podkreślił, że to ogromna zasługa i „bardzo dobra praca policji”.
Za ucieczkę z sądu Piotrowi M. grozi do dwóch lat więzienia. Mężczyzna to znany organom ścigania niebezpieczny przestępca. Na swoim koncie ma jeszcze m.in. porwanie.