Bocian Radzio jest coraz bardziej zuchwały w swoich przestępczych działaniach i zaczął maczać pióra w kolejnej aferze. Tym razem z Radziem, szefem gangu pierzasto-kopytnego panującego w Fundacji Ada, zaczęły się prowadzać kopytniaki- szlachetne Kuce Wicherek wraz ze swoimi koleżankami Tiną i Tequilą. Co gorsza ta znajomość już ma swoje pierwsze zamachnięcia, czy nawet zachachmęcenia ogonem w złą stronę!
Kopytniaki mieszkające wraz z ferajną Bocianów we Fredropolu pod Przemyślem od dłuższego czasu świetnie się dogadywały. Mimo, iż Klekotom nie zamykały się dzioby, a Konikom mroźny wiatr czesał grzywy, to w powietrzu czuć było połączenie piórek i kolejnych hardych kopytek. Układ wisiał w powietrzu, a kwestia skrzyżowania dzioba, czy też zaplątania go w końską grzywę była właściwie nie do uniknięcia. Przemyscy policjanci obserwowali zażyłość Radzia, który coraz częściej zaglądał do Tequili, przyglądał się Tinie i dawał porwać do wspólnych wyjść Wicherkowi. Akcja zyskała swój przydomek od mundurowych "Galopujące pierze". Pan Remek coraz częściej obserwował znikające sianko i bocianie przysmaki ze swojej spiżarni dla zwierzaków, ale bronił jak mógł swoich towarzyszy biało-czarnym upierzeniu gangsterskim i tych, które wniosły trochę kolorów do ferajny we Fredropolu czyli Wicherka, Tinę i Tequilę. Wielomiesięczna praca Funkcjonariuszy operacyjnych w końcu przyniosła efekty! Policjanci nie mieli wątpliwości, że Kuce współpracują z Długodziobym, ale wideo do którego dotarli, obnaża ich gangsterską relację do ostatniego włosa w ogonie!
Pan Remek najpierw przyłapał Radzia na wspólnym szabrowaniu smakołyków ze swojego kantorka wspólnie z Tiną! Ci nawet się nie przejęli, że zostali nakryci i Tinka, nawet nagrana i oskarżona przez Pana Remka spokojnie przeżuwała smakołyki. Bocian Radzio jak zwykle próbował udawać, że to nie on jest Bocianem Radziem i każdy, kto ma gustowny smoking, dobrze w nim wygląda i ubierze do niego czerwone rajstopy, może się pod niego podszywać!
Tinka swój chrzest bojowy na gangusa-kradzieja- kopytnego przeszła lepiej, niż pierzasty szef mógł zakładać! Na końcu odmówiła zeznań, gdyż stwierdziła, że musi przeżuć to co ma w pysku, bo się zadławi, a na wideo na pewno nie jest ona, gdyż ma bardziej foremny zad, a koń na nagraniu z kradzieży ma rozczochraną grzywę, jej włos opadający na oczy jest nienaganny i lepiej pasuje do długich, ciemnych zakręconych rzęs! Mundurowi z Przemyśla, aż oniemieli! Koń odmówił składania wyjaśnień, a Bocian klekotał jak najęty, że chciałby zeznawać, ale jest tak bardzo głodny, że nie ma siły tego robić i opowiadał o wszystkim, awanturował się że został napadnięty przez Pana Remka, kiedy oboje z Tiną pilnowali jedzenia przed prawdziwymi złodziejami i twierdzenie, że oni coś podjadali to bluźnierstwo funta kłaków niewarte! A już na pewno nie podpisu radzim piórem zamaczanego w kałamarzu z "tinowego" kopytka.
Sprawa nabrała jeszcze większego rozpędu, kiedy Pan Remek po raz kolejny nagrał Wicherka, Tinę i Tequilę jak wspólnie i w porozumieniu szabrowali sianko z przyczepy samochodu. Pan Remek natychmiast podjął interwencję, ale Kuce niewzruszone przeganianiem, skubały sianko. Za nimi zbierała się cała wataha Bocianów na czele z Dłuchodziobym gotowych użyć swoich ostrych jak miecze dzioby, by bronić kopytnych!
Bocian stwierdził, że żadnej kradzieży nie było, a Kuce musiały spróbować wcześniej sianka, bo ostatnio było zanadto przesuszone, a takie źle wpływa na piękne włosy koniowych dziewczyn. Wicherek testował z nimi, bo na sercu leży mu dobro swoich kopytnych towarzyszek. Wśród lecznicowych zwierząt, które od razu zauważyły bliską relację Radzia i Kucy, rozchodzi się plotka że Długodzioby biega za długim ogonem w którym chce się ogrzać, gdyby padał na niego śnieg, bo tego nie brakuje, a konie są bardzo mobilne i zawsze mogą być przy Radziu. Dodatkowo jak widać kradziejcza natura weszła im mocno w kopytka, a akcja "Galopujące pierze" szybko się nie skończy.
- Faktycznie, zaobserwowaliśmy w ostatnich dniach kilka kradzieży we Fredropolu i prowadzimy czynności wyjaśniające. Dysponujemy nagraniami i nie chcemy ich komentować przed końcem śledztwa, ale musimy założyć, że Gang Bociana Radzia, nad którym cały czas pracujemy rośnie w siłę i już teraz jego przedstawiciele latają, galopują, pełzają, dziobią, skaczą i figlują. Mamy swoich funkcjonariuszy, którzy prowadzą tajne czynności operacyjnie i o ich działaniach na chwilę obecną nie możemy nic mówić. Przestrzegam głownie mieszkańców Przemyśla i okolic, że gdy zobaczą nad głową lecącego Bociana nie oznacza to od razu rychłego przyjścia wiosny, a może oznaczać, że zginie nam pączek, czy frytka, a tego te ptaki jeść nie powinny!- podsumował funkcjonariusz operacyjny z komendy miejskiej.