Weterynarz Radosław Fedaczyński w trakcie swojej kariery został ojciec zastępczym dla niezliczonej liczby zwierząt. Właściwie to niewiele z gatunków występujących w Polsce nie przewinęło się przez jego lecznicę. Nieraz trzeba było ratować zwierzaki z opresji innym razem "matkować" kilkudniowym maluszkom, które zostały bez mamy. Zwłaszcza wiosna to trudny okres, bo do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych trafia mnóstwo dzikich dzieci, które zostały na świecie bez opiekuna i trzeba się nimi opiekować, by przetrwały. Gdy stają się samodzielne wracają na wolność, ich wspólny mianownik to weterynarz, albo sam Radosław Fedaczyński, albo ktoś z jego zespołu, kto nie spał nocami by karmić jakieś zwierzątko. Przez lata weterynarz wychował i zwrócił naturze setki maluchów: ptaków, drapieżników, jeży, lisków, rysiów, bocianów które stały się znakiem rozpoznawczym Ośrodka. Zdarzali się też bardziej egzotyczni podopieczni jak węże, legwany, małpy, papugi czy skorupiaki i żółwie.
Radosław Fedaczyński, miłość do wszystkich gatunków zwierząt odziedziczył po swoim ojcu- weterynarzu Andrzeju Fedaczyńskim, teraz sam jest tatą dla setek maluchów chodzących po naszych lasach.Wychowuje je wszystkie w Przemyślu na Podkarpaciu. Kiedyś była tam malutka lecznica z jednym weterynarzem, dzisiaj to wielki zespół pracujący całą dobę, oraz ogromny ciągle się rozbudowujący kompleks z wybiegami dla zwierząt, szpitalem, biurami, pierwszą w Polsce- Psią wioską, wolierą dla ptaków, zagrodą dla dzikich zwierząt,oraz tych udomowionych i klatkami dla wszystkich zwierząt, które tam akurat przebywają. Jest mały staw dla pływających łabędzi i kaczek, oraz łąka dla bocianów. To miejsce, gdzie każde zwierze znajdzie dla siebie kawałek ziemi. Weterynarzowi każdego roku przybywa dzikich dzieci i operacji ratujących życie zwierzakom. Zarówno tym dzikim, jak i domowym pupilom. Tak Radosław Fedaczyński buduje swój dziki świat i stał się ojcem wielogatunkowym.
Masz podobny temat? Napisz do autora tekstu: [email protected]