Patowa sytuacja w Jarosławiu trwa. Około 200 aut należących do mieszkańców odciętego bloku i garażowanych w jego pobliżu zostało uwięzionych. Mieszkańcy są wściekli. - Mam tutaj garaż, ale o niczym nie wiedziałem. We wtorek przyszedłem po samochód i nie mogłem wyjechać, bo wyjazd był zablokowany. Zostałem bez samochodu. Nie mogę pojechać po zakupy. Ja mam już 81 lat. Nie wszystko mogę przynieść w rękach - żali się Stanisław Kwaśny. Nie ma jak wyjechać. Nie można też zaparkować. - Przyjeżdżałam tutaj do lekarza i teraz nie mam gdzie zostawić auta. To jest paranoja, żeby ktoś tak wyjazd blokował, gdzie jest policja - pyta Barbara Gliniak (60 l.)
Patrycjusz Gaweł chciał drogę sprzedać miastu. - Wyceniłem ją na 20 tys. zł. Gdy miasto się nie zgodziło, zaproponowałem żeby zapłacili tyle, ile oszacuje ich rzeczoznawca. Wszyscy z drogi korzystali, a koszty jej utrzymania ponoszę tylko ja - żali się przedsiębiorca.
Dojazdu są pozbawieni ludzie mieszkający w jednym z bloków należących do Jarosławskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. To spółdzielcy złożyli wniosek do sądu o przejęcie ulicy przez zasiedzenie. Co z kolei spowodowało, że Patrycjusz Gaweł zamknął dojazd. Teraz nikt ze spółdzielni nie chciał z nami rozmawiać
Masz podobny temat?
Napisz do autora tekstu: