Groźna bakteria Legionella nie schodzi z czołówek portali i gazet. Do czwartku (24 sierpnia) do południa potwierdzono pięć ofiar śmiertelnych. Warto jednak dodać, że mieszkańcy Podkarpacia cierpieli na wielochorobowość. Problemu nie wolno lekceważyć, ale w rozmowie z dziennikarką "Super Expressu" mieszkańców uspokaja dyrektor rzeszowskiego szpitala. Nasza reporterka rozmawiała również z mieszkańcami Rzeszowa, którzy nie zamierzają popadać w panikę.
Legionella na Podkarpaciu. "Niczego się nie boję"
- Na dzień dzisiejszy z oficjalnych informacji i tego, co się mówi w Rzeszowie, nie obawiam się. Z tego co mi wiadomo, bakteria przenosi się droga kropelkową i są narażeni przede wszystkim ludzie chorzy, zmagający się z chorobami onkologicznymi, osłabieni. Nie mam problemu z tym żeby się kąpać, czy zmywać naczynia. Wodę od zawsze piję filtrowaną - mówi nam Pan Wojciech, mieszkaniec Rzeszowa.
Jeszcze dalej idzie pani Maria, 81-letnia rzeszowianka. W rozmowie z nami przyznała, że niczego się nie boi. - Wojnę przeżyłam, mam tyle lat, to czego mam się bać? Abyśmy wszyscy byli zdrowi - mówi seniorka.
Ciekawie wygląda również relacja kobiety, której babcia (mieszkanka Rzeszowa z ulicy ks. Jałowego) zaraziła się bakterią. - Ma 87 lat, leczy się na nadciśnienie. 17 sierpnia wieczorem pojechałyśmy do szpitala. Objawami były gorączka do 39,5 stopni, oslabienie i kaszel - mówi nam rzeszowianka.
- Lekarka zdiagnozowała idealnie, trafnie przepisała antybiotyk. Wiedziała już o epidemii. Babci się polepszyło, nie została w szpitalu. Z domu nie wychodziła, więc to 100% z wody - dodaje.
Do mieszkańców Podkarpacia i nie tylko apelujemy o picie wody przegotowanej. Do tematu Legionelli będziemy jeszcze wracać w kolejnych materiałach.