Proces wójta Marka I. miał ruszyć 6 czerwca 2023, ale obrońca włodarza, Andrzej Matusiewicz zawnioskował o zmianę sędziego, argumentując to faktem, że ten już na początku procesu jest stronniczy, gdyż zgodził się na jawność procesu. Ten argument się nie utrzymał i akt oskarżenia wójtowi odczytano 22 czerwca.
Prokurator zarzuca Markowi I., że ten znęcał się nad swoją podwładną Anną O. przez kilkanaście miesięcy w ten sposób, że nękał ją połączeniami telefonicznymi oraz wiadomościami tekstowymi o różnych porach dnia i nocy, wyzywał ją, twierdził, że jest chora psychicznie, rzucał w jej kierunku dokumentami, obrażał ją, groził jej, a także naruszał jej nietykalność cielesną dotykając ją bez jej zgody, oraz izolował od innych pracowników, co w końcu doprowadziło pokrzywdzoną do targnięcia się na swe życie. Według ustaleń prokuratury Marek I. miał też naruszyć prawa pracownicze pokrzywdzonej urzędniczki. Wójt miał jej m.in. wydawać polecenia, które w swej formie i treści uwłaczały godności pracownika i człowieka, bezpodstawnie opóźniać wypłatę nagrody i podwyżki, a także grozić jej nieudzieleniem urlopu i zwolnieniem z pracy. Wójt nie przyznał się do żadnego z zarzucanych mu czynów. Anna O. równocześnie ze sprawą karną przed Sądem Rejonowym występuje przeciwko wójtowi przed Sądem Pracy, gdzie żąda przywrócenia na swoje stanowisko pracy, które obejmowała w urzędzie, a została zwolniona.
Tak tłumaczy się wójt
Wójt twierdzi, że zwolnił urzędniczkę, bo utracił do niej zaufanie, a jakość wykonywanej przez nią pracy miała być niewystarczająca. Pełnomocnik Anny O. przed Sądem Pracy podnosił, że kobieta została zwolniona i jej gehenna w pracy rozpoczęła się kiedy urzędniczka zerwała bliską relację prywatną z wójtem. Podobne stanowisko prezentowały inne pracownice Urzędu Gminy Medyka. W czwartek wójt Marek I. stanowczo zaprzeczył przed sądem karnym, aby z Anną O. łączyły go inne relacje niż przyjacielskie. Podczas rozprawy wójt bardzo nieprzychylnie wypowiadał się o Annie O. Twierdził, że kobieta była złym pracownikiem, a nagrody które otrzymywała przez prawie 7 lat pracy w urzędzie, zamiast nagan miały być "dla świętego spokoju". Włodarz gminy Medyka twierdził też, że pomagał ludziom w gminie oraz samej pokrzywdzonej.
– Dałem jej pracę, robiłem zakupy, a gdy była w szpitalu po próbie samobójczej i płakała, że nie ma poduszki, przywiozłem jej poduszkę – opowiadał – A ona tak mi się odwdzięczyła, że stoję przed sądem – żalił się oskarżony.
Po kilku godzinach rozprawy sędzia Tomasz Kuźma zarządził przerwę w rozprawie do 4 sierpnia. Proces zapowiada się na dług przewód, bo zarówno obrońca oskarżonego, prokurator, jak i pełnomocnik pokrzywdzonej twierdzą, że mają mnóstwo pytań do Marka I.