Mateusz M. (22l) i Wojciech M. (20l) byli przyjaciółmi i razem mieszkali w podkarpackiej wsi Wydrna, gdzie obaj służyli w miejscowej OSP. Starszy był właścicielem BMW. To jego pierwsze auto, które kupił zaraz po zdaniu egzaminu na prawo jazdy. Sam na nie zarobił i dbał o swój samochód.
Młodzi mężczyźni w felerny piątek chcieli zabrać Jeszce jednego chłopaka ze wsi, ale tego w domu zatrzymały prace w gospodarstwie. Więc z Wydrnej wyjechali we dwójkę po drodze zabierając dwie koleżanki Ariannę C. (20l) i Agnieszkę P.(20l). Wspólnie wybrali sie na kebab. Musieli trochę przejechać, bo w ich wsi nie ma takich rozrywek. Byli ok. 30 km od domów kiedy rozpędzone BMW zjechało z drogi i z potężną siłą dachem uderzyło w drzewo. Wszyscy byli przypięci pasami, ale obaj mężczyźni, którzy siedzieli z przodu natychmiast zginęli. Strażacy z Jabłonicy Polskiej, którzy byli pierwsi nam miejscu zdarzenia relacjonowali
-Dziewczyny chociaż były przytomne nie było z nimi logicznego kontaktu. Mają połamane miednice. Jednej złamana kości przecięła skórę na udzie. Druga miała chyba złamane obie ręce i nogi, bo były tak powykrzywiane dziwnie. Straszna tragedia -mówili.
Dziewczyny trafiły do szpitali, gdzie lekarze toczą walkę o ich życie. Zaś w Wydrnej mieszkańcy wylewają morze łez po śmierci młodych strażaków.
– Grzeczne chłopaki, mili sympatyczni. Służyli w naszej jednostce OSP. Byli na każde wezwanie. Mateusz miał specjalistyczne kursy strażackie, Wojtek na takie był zapisany. Poukładani i bardzo towarzyscy. Otwarci i pomocni. Cudowni chłopcy! Nie mogłem uwierzyć jak o tym usłyszałem. Na pewno pożegnamy ich ze strażackimi honorami. Chcemy, by druhowie nieśli ich trumny w ostatnim pożegnaniu. Już okoliczne straże zapowiedziały udział w pogrzebie - zapowiedział komendant OSP w Wydrnej Stanisław Zarzyka.
Cała wieś ubolewa po śmierci młodych strażaków. Wszyscy mówią o nich ciepło i serdecznie. Wspominają, jak najlepszych kumpli.
- Oni byli takimi mocnymi przeciwnikami jazdy po alkoholu. Pewnie pierwsi by stanęli, jakby kogoś takiego zobaczyli. Wszyscy ich znali, bo jak tylko zawyła syrena to się stawiali i byli gotowi pomagać. O każdej porze dnia i nocy. To prawda jest, ze Pan Bóg najpierw zabiera tych dobrych. Oni byli poukładani, mieli konkretne plany i aspiracje. Wszyscy ich znaliśmy. Nie można o nich nic złego powiedzieć. Nie wiem co mogło być przyczyną wypadku. Jestem ostatni, żeby ich osądzać. Młodość rządzi się swoimi prawami, ale nie oceniajmy ich, nie wiadomo co się stało. Noc, kiedy ta wiadomość spadła na naszą wieś była jedną z tragiczniejszych w naszej historii. Wielki dramat- mówił sąsiad jednego z chłopaków.
Takich głosów we wsi słychać więcej. Wszyscy są wstrząśnięci śmiercią młodych strażaków. Dobrych i w każdej chwili gotowych by nieść pomoc
-Bóg zabrał ich za szybko. Całe życie mieli przed sobą. Tacy grzeczni. Boże… Nie wiem czy można o nich coś złego powiedzieć. Znałam ich rodziny. Tu się wszyscy znamy. Wszyscy pójdziemy na pogrzeb. Nawet, jak ktoś chce komentować, że jechali z szybko to zapłacili za to najwyższą cenę. Żeby chociaż te dziewczyny wyszły z tego. Dwa młode życia, które zabrał Pan Bóg tamtej nocy, to i tak o dwa za dużo. Jak się o tym dowiedziałam w sobotę rano, to musiałam usiąść, bo mi się ręce trzęsły. Przecież z nimi jeździli inni ze wsi. Każdy mógł być na tym miejscu. Zostaje się tylko modlić, żeby Bóg im wybaczył wszystkie ziemskie potknięcia i wziął do siebie, bo my tu o nich nie zapomnimy- dodała mieszkanka Wydrnej.
Policja wyjaśnia co była przyczyną tego makabrycznego wypadku.
Maz podobny temat?
Napisz do autora tekstu: