W Majdanie Golczańskim wioskowi śmieją się z kradzieży krowy, o jaką podejrzewany jest Tadeusz Małek. Pod lokalnym sklepem mężczyźni twierdzą, że krowa sama przybiegła za 65-latkiem, który przyjechał rowerem na piwo. Innego zdania jest właściciel krasuli, który oskarża sąsiada o kradzież krowy! Sprawą zajęła się policja. - W ten dzień było gorąco, ja mieszkam pod lasem, żar lał się nieba, a ta biedna krowa stała w pełnym słońcu i muczała żałośnie. Chciałem dać jej trochę wolności, żeby poszła do cienia, może niepotrzebnie to zrobiłem?- zastanawia się Tadeusz Małek - Sąsiad, który jest właścicielem krowy mówi, że to jego zwierzęta i on za nie odpowiada. Ja chciałem dobrze, a mućka, chyba czując, że jadę na piwo do sklepu pognała za mną! Sama! Ja jej nie ciągnąłem na sznurku. Co więcej, jak już przybiegła za mną pod sklep to ludzie widzieli, oddałem jej trochę swojego piwa! Koledzy wlali mi na ręce, a ona spragniona chlipała, potem przynieśliśmy jej jeszcze dwa wiadra wody, tak jej się chciało pić!- wspomina Tadeusz Małek - Sama przyszła, sama piła, To gdzie tu przestępstwo!? Ja mogę odpowiedzieć za przecięcie sznura!- dodaje mężczyzna.
Majdan Golczański. Właściciel krowy zadzwonił na policję
Właściciel krowy szybko się dowiedział, gdzie przebywa jego krasula i odebrał zwierzę, gdy to stało pod sklepem. Następnie o kradzieży krowy niezwłocznie powiadomił organy ścigania. Policja w Nisku zajęła się sąsiedzką sprawą uprowadzenia zwierzęcia
- W chwili obecnej prowadzone jest postępowanie pod kątem kradzieży krowy w miejscowości Majdan Golczański. Czyn ten zagrożony jest karą do 5 lat pozbawienia wolności- mówi asp. sztab. Bernard Dul.
Tadeusz Małek ma za złe sąsiadowi, że powiadomił policję, bo jak sam uważa, żadnej kradzieży nie było, a tylko odrobina wolności dla krowy, która bezpieczne wróciła na swoje pastwisko. 65-latek po całym zdarzeniu poszedł odwiedzić krasulę, która stała przywiązana pod drzewami, a gdy tylko zobaczyła mężczyznę, zaczęła radośnie muczeć i machać ogonem.
-Ja nie jestem bandyta. Ja chodzę do kościoła, czasem jeżdżę na piwo, zwłaszcza jak jest gorąco. Ja krowę chciałem uwolnić, dać jej odrobinę wolności, a to że ona pobiegła za mną na piwo, to już zrządzenie boże, za które teraz ściga mnie policja. Krowa też musi mieć coś z życia, a nie cały czas na sznurze przywiązana! - dodaje Tadeusz Małek.