W środę (4 stycznia 2022) Sąd Najwyższy oddalił kasację Janusza G., który domagał się uchylenia wyroku w sprawie zabójstwa Haliny G. Jak podaje Polska Agencja Prasowa, sędzia Zbigniew Kapiński uzasadniając oddalenie skargi kasacyjnej jako oczywiście bezzasadnej przyznał, że sprawa jest trudna, nietuzinkowa i ma charakter poszlakowy. Podkreślił przy tym, że nie uniemożliwia to jednak stwierdzenia winy.
- W szczególności jeżeli ten ciąg poszlak stanowi logiczną całość, wskazuje, że tylko taki, a nie inny przebieg zdarzenia w tej sprawie mógł mieć miejsce. A w tej sprawie ciąg poszlak jest bardzo mocny i układa się w logiczną całość. (...) Zabezpieczone ślady krwi w mieszkaniu pokrzywdzonej i w samochodzie oskarżonego, zaznania świadka i wskazany przez sąd motyw – argumentował sędzia.
Według SN, sąd niższej instancji miał podstawę dowodową do dokonania takich a nie innych ustaleń faktycznych. Sąd Najwyższy nie zgodził się też z zarzutem obrony wskazanym w kasacji, zgodnie z którym w oględzinach miejsca zdarzenia nie uczestniczył pełen skład sądu I instancji.
Gdzie jest ciało pielęgniarki z Jasła, Haliny G.?
Przypomnijmy, sprawa zabójstwa pielęgniarki z Jasła była jedną z najgłośniejszych spraw kryminalnych na Podkarpaciu w ostatnich latach. Mimo szeroko zakrojonych poszukiwań, ciała kobiety ani narzędzia zbrodni nie udało się odnaleźć. Janusz G. nigdy nie przyznał się do zarzucanego mu zabójstwa.
Sądy obu instancji uznały jednak, że to właśnie były mąż kobiety odpowiada za jej zabójstwo. Najpierw Sąd Okręgowy w Krośnie, a następnie Sąd Apelacyjny w Rzeszowie skazały mężczyznę na 25 lat więzienia. Przy czym proces przed sądem okręgowym po kilku miesiącach od rozpoczęcia musiał z powodu śmierci ławniczki ruszyć od nowa. Obrońca skazanego skierował w konsekwencji w tej sprawie kasację do SN.
Jak zginęła Halina G.?
Z ustaleń sądu wynika, że w sierpniu 2014 r. Janusz G. wdarł się do domu kobiety i zadał byłej żonie dwa ciosy tępym narzędziem. Następnie mężczyzna umieścił jej ciało w swoim samochodzie i wywiózł w nieustalone miejsce. Zaginięcie pielęgniarki z Jasła zgłosił dorosły syn, który po powrocie do domu późnym wieczorem odkrył, że kobiety nie ma w domu, a w korytarzu są ślady krwi. Przed sądem I instancji syn ofiary powiedział, że matka bała się ojca.
Janusz G. był już wcześniej skazany za zranienie byłej żony nożem. Sąd zakazał mu zbliżania się do kobiety. Dwa dni po tragicznym zdarzeniu miał zapaść wyrok sądu w sprawie cywilnej pomiędzy byłymi małżonkami.