Ostatnie informacje o zaginionym 41-latku pochodził z niedzieli (25 sierpnia), kiedy to miał wsiąść do pociągu relacji Zawiercie - Toruń. Tam zostawił swój bagaż i najprawdopodobniej z niewiadomych przyczyn wysiadł na bliżej nieokreślonej stacji. Według pierwszych informacji, mężczyzna mógł znajdować się w okolicach Kutna w województwie łódzkim. Kilkudniowe poszukiwania nie dawały jednak rezultatu, co mogło przywodzić bardzo niepokojące myśli.
W czwartek jednak, na Komendę Powiatową w Ropczycach w województwie podkarpackim, zgłosił się mężczyzna, którego zachowanie było bardzo nietypowe. Stwierdził, że nie wie gdzie się znajduje i chciałby dojechać do Grudziądza. Ponadto powiedział, że podczas podróży pociągiem skradziono mu telefon oraz bagaż, w którym miał rzeczy osobiste. Nie potrafił jednak sprecyzować, gdzie miało dojść do kradzieży, ponieważ spał w czasie podróży pociągiem.
Ropczyccy policjanci sprawdzili policyjną bazę danych, próbując ustalić dokładną tożsamość mężczyzny. Okazało się, że kilka dni wcześniej, rodzina z Grudziądza zgłosiła zaginięcie 41-letniego mężczyzny. Udało się też ustalić, że wszystkie rzeczy należące do niego, w tym bagaż podręczny i telefon, nie zostały skradzione, a jedynie oddane do biura rzeczy znalezionych w Bydgoszczy.
Według ustaleń policjantów, mężczyzna opuścił pociąg, ponieważ z powodu braku biletu, został z niego wyproszony. Jak jednak twierdzi 41-latek, nie potrafi sobie przypomnieć co robił i gdzie przebywał w ciągu ostatnich kilku dni.
Jeszcze tego samego dnia, rodzina zgłosiła się po zaginionego członka rodziny.
Podcasty
Playlisty tematyczne
