Środa, skrzyżowanie alei Witosa z ulicą Wyspiańskiego nieopodal rzeszowskiego hipermarketu B1. Nagle podczas postoju na światłach, z pojazdów wychodzą mężczyźni, którzy na głowach mają kominiarski zasłaniające twarz. Podchodzą do innych samochodów, wydzierają znajdujących się tam ludzi i zaczynają ich bić.
Zweryfikowaliśmy, jakie dokładne informacje na temat całej sprawy ma rzeszowska policja. - Ustaliliśmy, że zdarzenie miało miejsce w środę o godzinie 9.30. Wzięła w nim udział grupa mężczyzn poruszająca się czterema samochodami osobowymi. Te auta zatrzymały się na drodze, a z nich wyszło około 20 osób. Między nimi doszło do awantury. Całość trwała niecałą minutę. Później mężczyźni wsiedli do aut i po prostu odjechali w kierunku ulicy Wyspiańskiego. Z tego co ustaliliśmy, rzeczywiście byli oni ubrani w kominiarki, więc nie było widać ich twarzy. Jaka była równowaga sił i ilu z nich rzeczywiście brało w tym udział, to będziemy ustalać - powiedział Tomasz Drzał z Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie.
Istnieje spore prawdopodobieństwo, że całe zajście nie było przypadkiem. Komenda Miejska Policji bierze pod uwagę zorganizowaną akcję rzeszowskich kiboli. Według wstępnych ustaleń funkcjonariuszy, z samochodów nie były wyciągane zupełnie postronne osoby. Świadczyć o tym może choćby to, że żaden z potencjalnych poszkodowanych, nie zgłosił wyrządzonych szkód lub obrażeń na policję.
- Otrzymaliśmy zgłoszenie od osób trzecich. Kilka minut później, na miejscu był już policyjny patrol, który nie potwierdził, żeby tam do czegokolwiek dochodziło, bo na miejscu już nikogo nie było. Sytuacja nie dotyczyła raczej osób trzecich, a między konkretną grupą osób. Nie wykluczamy hipotezy, mówiącej o tym, że były to porachunki pseudokibiców - powiedział nam przedstawiciel KMP w Rzeszowie.
Policja zapewnia, że pomimo braku zgłoszeń ze strony osób poszkodowanych, traktuje sprawę poważnie. Całe zajście miało miejsce w biały dzień na jednej z głównych ulic miasta, co mogło stwarzać zagrożenie także dla osób postronnych.
Aktualnie trwają czynności, które mają wyjaśnić okoliczności i przebieg całego zdarzenia, w którym póki co jest wiele niewiadomych. Policjanci uzyskują nagrania z monitoringu zarówno miejskiego, jak i z innych prywatnych podmiotów. Nie jest jednak pewne, czy w tej sprawie ktokolwiek zostanie zatrzymany.
Policja apeluje do bezpośrednich świadków tego zdarzenia o kontakt z Komendą Miejską Policji w Rzeszowie lub pod numerami alarmowymi 112 lub 997.