Na trop szajki działającej w 2017 i 2018 roku wpadli funkcjonariusze Straży Granicznej z placówki w Rzeszowie-Jasionce. Okazało się, że szefem grupy był 55-letni Polak, mieszkaniec Jarosławia. Mężczyzna werbował wśród znajomych osoby, które „zapraszały” obywateli Ukrainy. Na podstawie fikcyjnych zaproszeń cudzoziemcy uzyskiwali wizy, a następnie wjeżdżali do UE.
Zobacz też: TYLE zarabia się w Rzeszowie i na Podkarpaciu w czasach koronawirusa. Liczby zaskakują?
- Mieszańcy Podkarpacia, którzy zaangażowali się w proceder, byli specjalnie do tego przygotowani. Przed złożeniem stosownych wniosków w Urzędzie Wojewódzkim „zapraszający” otwierali rachunek bankowy. Następnie na to konto szef szajki przelewał około 15 tysięcy dolarów, co miało potwierdzać posiadanie środków na pokrycie kosztów pobytu cudzoziemca.Gościnni mieszkańcy Podkarpacia otrzymywali w zamian po 50 zł za fikcyjne zaproszenie. Fundowano im również „zakrapiany obiad”. Gotowe zaproszenia były odsprzedawane obywatelom Ukrainy za kwotę od 1 tys. do 2 tys. zł. Jak ustalili strażnicy graniczni w ten sposób około 150 obywateli Ukrainy otrzymało wizy, a następnie wjechało do Polski oraz m.in. do Czech. - informuje BIOSG.
Podczas przeszukań trzech lokali należących do członków grupy znaleziono m.in. potwierdzenia otwarcia rachunków bankowych, wyciągi bankowe, kserokopie paszportów oraz 1500 paczek nielegalnych papierosów o szacunkowej wartości 21 tys. złotych. W ramach prowadzonego śledztwa zabezpieczono na poczet kar grożących podejrzanym mienie o wartości 100 tys. złotych. Zebrany materiał dowodowy w sprawie pozwolił na wydanie postanowienia o przedstawieniu zarzutów w stosunku do 22 osób - obywateli Polski w wieku od 30 do 60 lat, z czego szesnastu poddało się dobrowolnie karze - wyrokom w zawieszeniu (6 miesięcy do 1 roku) oraz grzywnom (1-4 tys zł.). Wobec pozostałych Straż Graniczna nadal prowadzi postępowania.
Polecany artykuł: