Od samego początku ojciec Andrzeja Lutaka, który jest byłym policjantem, miał wątpliwości co do prowadzonego postępowania. Zarzucał rzeszowskim służbom opieszałość, gdyż np. prawo jazdy lekarza zatrzymano dopiero po kilku dniach od wypadku. Zarzut, jaki wówczas usłyszał znany rzeszowski gastrolog, dotyczył nieumyślnego spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym.
Jacek H., który feralnego dnia (3 grudnia 2018) prowadził samochód i potrącił śmiertelnie Andrzeja, składał zeznania kilkukrotnie. Najpierw nie przyznawał się do winy, potem gdy obejrzał monitoring, zmienił zeznania i przyznał się do zarzucanych mu czynów. W konsekwencji chciał dobrowolnie poddać się karze, ale na proponowane przez niego warunki nie zgodził się ojciec ofiary wraz z pełnomocnikiem.
Polecamy: Chwycił za siekierę i piły, poćwiartował ciało Jadwigi. Zaskakujący wyrok [ZDJĘCIA]
Proces ruszył w maju 2020 roku w Sądzie Rejonowym w Rzeszowie. Oskarżycielem posiłkowym od początku był ojciec ofiary, Leszek Lutak. 12 stycznia wysłuchano opinii ostatniego powołanego biegłego sądowego oraz odtworzono materiały wideo z miejsca zdarzenia.
Rzeszów. Proces ws. znanego rzeszowskiego lekarza dobiega końca
Oskarżony nie pojawił się na sali rozpraw. Był za to ojciec ofiary, który ciągle nie pogodził się ze stratą syna. Obrona podczas procesu podnosiła, że Andrzej Lutak leczył się psychiatrycznie i mógł targnąć się na własne życie, a tragiczny wypadek z 3 grudnia 2018 roku mógł być udaną próbą samobójczą, ponieważ inni piesi nie weszli wówczas na pasy.
Obrońca oskarżonego podnosił, że 27-latek podejmował wcześniej próby targnięcia się na swoje życie. Według adwokata, który broni Jacka H., ofiara mogła przyczynić się do wypadku, a nawet go spowodować, gdyż wszedł na pasy w kapturze, wiedząc, że warunki atmosferyczne i widoczność są bardzo złe. Ponadto zaznaczał, że Andrzej Lutak miał słaby kontakt z ojcem, Leszkiem Lutakiem, a także że ojciec nie zna jego "trudnej" przeszłości.
Według obrońcy, 27-latek powinien przebywać w zakładzie zamkniętym, a prędkość, z jaką poruszał się samochód, wyliczona przez biegłego sądowego (o 28 km/h większa, niż dozwolona w tym miejscu) jest podana błędnie i według obrońcy, który przytoczył inną metodę przeliczania prędkości, było to o zaledwie kilka kilometrów ponad dozwoloną prędkość. Obrońca wnosił o uniewinnienie Jacka H.
Zobacz galerię zdjęć: Znany lekarz potrącił śmiertelnie 27-letniego Andrzeja. Proces dobiega końca [ZDJĘCIA]
Oskarżyciel: kierowca złamał wiele przepisów
Oskarżyciel posiłkowy, który występował wraz z Leszkiem Lutakiem podnosił, że lekarz złamał wiele przepisów, a jego prędkość zamiast spadać, rosła. Według oskarżyciela posiłkowego, Jacek H. kompletnie nie patrzył na drogę, choć widoczność była bardzo zła. Przytoczył słowa oskarżonego, który miał twierdzić w trakcie procesu, że nawet nie wie z której strony na jezdnię wszedł Andrzej Lutak. Według niego Jacek H. dopuścił się rażącego pogwałcenia przepisów ruchu drogowego, a jego stan psychiczny nie miał nic do rzeczy, gdyż biegli wypowiedzieli się, że w momencie wypadku ofiara zachowywała się w sposób przewidywalny i racjonalny.
Zobacz też: Mateusz dźgał i dusił swoją dziewczynę. Wbił w nią nóż kuchenny. Horror w Rzeszowie
Jak twierdzi oskarżyciel posiłkowy, to oskarżony zawinił, gdyż poruszał się z prędkością znacznie przekraczająca dozwoloną w tym miejscu, a także nie dostosował stylu jazdy do trudnych warunków panujących wówczas na drodze oraz w nieprawidłowy sposób obserwował sytuację na ulicy, a brak skupienia na jezdni i nadmierna prędkość spowodowała, że lekarz zabił 27-latka.
Jacek H. miał nie zwolnic przed przejściem i nie upewnić się, czy ktoś chce przejść, bądź już przechodzi. Według oskarżyciela posiłkowego sposób wejścia na przejście przez Andrzeja Lutaka był prawidłowy i w żaden sposób nie przyczynił się on do wypadku komunikacyjnego, w którym zginął. Oskarżyciel posiłkowy wnosił o uznanie Jacka H. winnym zarzucanych mu czynów i wymierzenie kary 5 lat bezwzględnego pobawienia wolności i zakazu prowadzenia wszelakich pojazdów mechanicznych na okres 10 lat.
Proces Jacka H. Jaka będzie kara?
Asesor prokuratora miała najkrótszą mowę końcową, w której stwierdziła, że zdarzenia z 3 grudnia 2018 roku to tragedia zarówno dla bliskich ofiary, jak i dla samego oskarżonego. Według prokuratora, oskarżony wyraził skruchę i przyznał się już podczas drugiego przesłuchania w prokuraturze do zarzucanych mu czynów i wyraził chęć dobrowolnego poddania się karze.
Zobacz też: Cholewiana Góra. Emeryt dźgnął żonę nożem, bo zwróciła mu uwagę za sikanie na podłogę?! [WIDEO]
Prokurator zaznaczyła, że kara nie może przekraczać stopnia winy i wniosła o uznanie oskarżonego winnym i wymierzenia mu kary roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres próby lat 3, karę grzywny 10 tys. zł, środek karny w postaci zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na okres 3 lat wliczając czas od 3 grudnia 2018, kiedy to prawo jazdy zostało odebrane Jackowi H. oraz obarczenie go kosztami postępowania.
Lekarzowi grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. Wyrok w tej sprawie zapadnie 18 stycznia.
Masz podobny temat? Napisz do autora tekstu: [email protected]