Minął prawie rok od tragicznych wydarzeń w Zdziechowicach Drugich. Po prawie 12 miesiącach od makabrycznej śmierci 66-latki zapadł wyrok. Wysokość tej kary dla wielu osób może być zaskoczeniem. Sąd przyznał, że podejrzewa, że Roman mógł skatować, a nawet zabić swoją partnerkę, ale i tak wydał niski wyrok: pięć lat więzienia. Skąd taki werdykt?
Przypomnijmy, do dramatycznych zdarzeń doszło 10 stycznia 2021 roku w Zdziechowicach Drugich pod Stalową Wolą. Roman S. i Jadwiga K., mimo dużej różnicy wieku, byli parą. Niestety oboje nadużywali alkoholu. Problemem w ich związku była też przemoc. Mężczyźnie po alkoholu, lub pod wpływem środków odurzających zdarzało się uderzyć swoją partnerkę. Jadwiga doznawała obrażeń, ale mimo to ciągle pomieszkiwała w domu partnera i jego ojca. Na początku ubiegłego roku w dobrze znanym policji domu miała miejsce kolejna libacja alkoholowa. Wtedy jeszcze nikt nie przypuszczał, jak tragiczny będzie jej finał...
Zobacz zdjęcia z finału procesu 34-latka ze Zdziechowic Drugich. Zobacz zdjęcia!
Alkohol spożywała Jadwiga K. oraz Roman S. Do tego ojciec oskarżonego, Marian oraz kolejny oskarżony, Piotr K. Po godzinie 15.00 doszło do awantury ojca z synem. Na miejscu interweniowała policja. Ostatecznie sprawę udało się załagodzić i mundurowi po sporządzeniu notatki mogli odjechać. Pijany Marian postanowił wyjść z domu, żeby nie prowokować agresywnego syna. Pozostali uznali, że pijacką libację można kontynuować.
Po alkoholu wzmagają się potrzeby fizjologiczne. Jeden z uczestników, Piotr K., wyszedł załatwić je na podwórko. Jadwiga K. niestety była już tak upojona, że zsikała się do łóżka. 34-letni partner kobiety zdenerwował się i w złości uderzył kobietę nieustalonym tepokrawędziastym narzędziem – jak wykazało śledztwo. Prokuratura podejrzewała, że mogła to być łopata. 66-latka została uderzona w brzuch i okolice pośladków. Potem rozsierdzony Roman S. miał wyrzucić kobietę z domu. Wypchnął ją na podwórko.
Jadwiga K. uderzyła głową o schody. To jednak nie zabiło 66-latki. Podniosła się i zaczęła płakać. Kobieta miała na sobie tylko koszulę, na zewnątrz był jeden stopień Celsjusza. Kobieta była pijana. W takim stanie miała pójść do pobliskiej stodoły. Piotr K. wrócił do swojego domu. Wszystko, co wydarzyło się później, jest mniej jasne. Roman S. twierdził, że wrócił po kobietę, żeby zabrać ją do domu, ale ta już nie żyła.
34-latek miał się tak przerazić śmiercią swojej partnerki, że chwycił za siekierę i piły, aby poćwiartować ciało Jadwigi K. Następnie miał wymyślić, że spali zwłoki. Do pieca najpierw trafiła głowa z włosami oraz inne kluczowe organy. To sprawiło, że biegli sądowi nie mogli wskazać dokładnie obrażeń kobiety, ani co było przyczyną zgonu. Jak ustalono w śledztwie, część popiołu ze spalonych zwłok nieświadomy niczego ojciec Romana S. rozsypał na podwórzu. Część popiołu oraz niespalone kości 34-latek ukrył w jednym z uli w ogrodzie i tam je znaleziono. Ukryte zamrożone fragmenty ciała czekające na spalenie znaleziono również w kombajnie zbożowym w pobliskiej stodole.
Zobacz: MORDERSTWO w Zdziechowicach Drugich. ZABILI kobietę i pocięli ZWŁOKI?! [WIDEO, ZDJĘCIA]
Sprawa wyszła na jaw, gdy tydzień później Piotr K. odwiedził Romana S. i zapytał go, gdzie podziewa się Jadwiga K. Tamten powiedział mu, że ją zabił. Piotr K. słysząc to, poszedł do sklepu i poprosił właścicieli, by zawiadomili policję. Według sądu nie ma żadnych podstaw do twierdzenia, iż wcześniej Piotr K. mógł przypuszczać, że Jadwidze K. po wydarzeniach 10 stycznia coś złego się stało. Gdy tylko usłyszał od Romana S. o śmierci kobiety, powiadomił właścicieli sklepu. Dlatego też sąd uniewinnił mężczyznę od stawianego mu zarzutu, czyli niepoinformowania organów o przestępstwie.
Śledczy kilka dni pracowali na działce w Zdziechowicach Drugich. W poszukiwaniach szczątków kobiety uczestniczył pies. Jednak zarzutu zabójstwa nie postawiono.
– Biegli w oparciu o zgromadzone materiały dowodowe nie są w stanie wykluczyć nawet tego, że śmierć nastąpiła z przyczyn naturalnych. Nie można w takim przypadku przypisać oskarżonemu zarzutu spowodowania śmierci Jadwigi K., bo to jedynie przypuszczenia – mówił sędzia Tomasz Turbak – Nie można wykluczyć, a nawet jest wysoce prawdopodobne, że Roman S. spowodował u Jadwigi K. inne obrażenia ciała i doprowadził do jej śmierci, być może nawet zarzut zabójstwa byłby tutaj adekwatny. Zgromadzone dowody nie pozwalają jednak na przypisanie mu w tym przypadku winy. Sąd nie może się opierać na przypuszczeniach, ale wyłącznie na dowodach. Nie zapominajmy, że istnieje zasada domniemania niewinności, a wszelkie niedające się usunąć wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego – dodał przewodniczący składu sędziowskiego.
Polecany artykuł:
Ta argumentacja miała wyjaśnić wyrok, jaki zapadł w tej sprawie. Dla wielu wymiar kary może być zaskakujący. Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu skazał Romana S. na karę łączną pięciu lat pozbawienia wolności. 34-latek oskarżony był o spowodowanie ciężkiego uszczerbku ciała skutkującego śmiercią 66-letniej kobiety, ale sąd nie podzielił argumentacji prokuratury.
– Sąd ma podstawy do podejrzeń, że oskarżony mógł spowodować obrażenia skutkujące śmiercią Jadwigi K., a nawet mógł dokonać zabójstwa, jednak nie ma na to żadnych dowodów – podsumował przewodnicząc składu sędziowskiego
Wyrok jest nieprawomocny.
Masz podobny temat? Napisz do autora tekstu: [email protected].