Sprzedawali mięso na targowisku

Zmarł po zjedzeniu galarety. Nowe zarzuty dla małżeństwa. Grozi im kilka lat więzienia

Obywatel Ukrainy zmarł po zjedzeniu mięsa, kupionego na targowisku w Nowej Dębie. Do tragedii doszło w lutym 2024 r. Sprawę prowadzi prokuratura w Tarnobrzegu, która przedstawiła nowe zarzuty Reginie S. i Wiesławowi S. To od nich zmarły mężczyzna kupił galaretę. Ci nabrali wody w usta i unikali rozmów.

Ukrainiec zmarł po zjedzeniu zatrutego mięsa. Kupił je na targowisku

Regina S. razem z mężem Wiesławem S. sprzedawali okazjonalnie swoje wyroby dla podratowania budżetu domowego na targowisku w Nowej Dębie. 17 lutego 2024 r. doszło do fatalnego w skutkach zatrucia po spożyciu mięsa z targowiska. Po zjedzeniu galarety wieprzowej trzy osoby trafiły do szpitali. Niestety, w zaledwie dwie i pół godziny od zjedzenia wyrobu, zmarł Iurii N. Dwie inne osoby trafiły do szpitala. Zmarły mężczyzna był obywatelem Ukrainy, mieszkającym w Nowej Dębie, który przyjechał do Polski po wybuchu wojny na Ukrainie. Był pracownikiem technicznym w szpitalu w Nowej Dębie. Mężczyzna osierocił dwoje dzieci, które wychowywał wraz z żoną. Niedługo po tragedii Regina S. i Wiesław S., małżeństwo spod Mielca, które okazjonalnie handlowało swoimi wyrobami, zostali zatrzymani. Policjanci w mieszkaniu małżonków znaleźli 20 kg wyrobów mięsnych. Jak informowała prokuratura, galareta była produkowana "z mięsa zwierząt niewiadomego pochodzenia, które nie były ewidencjonowane, bez spełnienia wymagań do prowadzenia produkcji wyrobów mięsnych".

Produkowali zatrute mięso. Nowe zarzuty dla małżeństwa

Małżonkowie usłyszeli zarzut narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Reginę S. i Wiesława S. nałożono dozór policyjny oraz zakaz produkcji i sprzedaży swoich towarów. 14 sierpnia 2024 roku Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu, która prowadzi tę sprawę, zdecydowała zmienić dla Reginy i Wiesława S. W środę przeprowadzono z małżeństwem kolejne czynności. Oboje pojawili się w prokuraturze na wezwanie służb. Mimo upałów kobieta ubrała bluzę i założyła kaptur. Żadne z małżonków nie chciało rozmawiać z mediami. Unikali mikrofonu i odpowiedzenia na pytania, czy chociażby żałują tego co się stało. 

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu prok. Andrzej Dubiel przekazał, że dotychczasowy zarzut stawiany małżonkom został zmieniony na nieumyślne spowodowanie śmierci jednej osoby, która zjadła galaretę wyprodukowaną przez podejrzanych, oraz nieumyślnego spowodowania ciężkich obrażeń ciała u jednej z kobiet i tzw. średnich obrażeń u drugiej. Biegli z Zakładu Medycyny Sądowej po przeprowadzonej sekcji zwłok mężczyzny, który zmarł po zjedzeniu galarety mięsnej, oraz po wykonaniu badań toksykologicznych wycinków pobranych z jego zwłok zaopiniowali, że bezpośrednią przyczyną zgonu pokrzywdzonego było zatrucie azotynem. Wnioski patomorfologów są zbieżne z wynikami badań galarety mięsnej z Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach, w której biegli wykryli azotyn w stężeniu toksycznym dla człowieka – ponad 100-krotnie przekraczającym dopuszczalne normy.

Andrzej Dubiel, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu i dodał, że "prokurator przyjął, że podejrzani dopuścili się w ten sposób nieumyślnego spowodowania śmierci osoby, która spożyła galaretę, nieumyślnego spowodowania ciężkiego uszkodzenia ciała u drugiej osoby i spowodowanie średnich obrażeń ciała u trzeciej pokrzywdzonej osoby".

Kodeks karny w art. 155 wskazuje, że kto nieumyślnie powoduje śmierć człowieka, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. Regina S. i Wiesław S. przyznali się do czynów. Wobec małżeństwa S. zastosowano wolnościowe środki zapobiegawcze – dozór policji i zakaz wyrobów mięsnych i ich sprzedaży.

CZYTAJ TEŻ: Mama pięcioraczków z Horyńca wyznaje: "Ze mnie nikt przykładu nie powinien brać"

Zmiana zarzutów dla producentów morderczej galarety

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki