W tym roku do Fundacji Ada w Przemyślu trafiło już kilkanaście ptaków, do których ktoś strzelał z wiatrówki. Bezmyślni ludzie nie tylko zadali ból bocianom, ale i sprawili, że te piękne zwierzęta do końca swoich dni będą kalekie i jedyne, co dobrego może ich spotkać to fakt, że trafią do bocianiego szpitala, gdzie jest kilkaset innych ptaków, tak samo jak one postrzelonych przez zwyrodnialców.
- Co roku mieliśmy przypadki, kiedy przyjeżdżały pojedyncze osobniki, lis, bocian albo inny ptak, ale ten rok jest szczególny, bo to jest takie prawo serii - mówił załamany weterynarz Radosław Fedaczyński.
Ostatnio fundacja zajmowała się trzema bocianami. Jednego z nich nie udało się uratować. Został postrzelony 12 razy.
- Ktoś sobie z tego bociana po prostu zrobił żywą tarczę. Miał w ciele mnóstwo śrutów, mnóstwo złamań. Niektóre były w okolicach płuc, serca - zaznacza lekarz weterynarii Angelika Szkolnik.
Obecnie pod skrzydła Fundacji trafiło kilka bocianów, każdy z ranami postrzałowymi. Każdy bezmyślnie skrzywdzony przez człowieka. Większość z nich jest w takim stanie, że już nigdy nie wzbije się w powietrze Na zawsze zostaną w bocianim szpitalu, który stworzyła Fundacja Ada. Ten znajduje się we Fredropolu nieopodal Przemyśla. Co roku trafia około 80 rannych ptaków. 60% z nich to bociany, a większość bocianów to niestety ofiary śrutu.