Tragiczna śmierć lubianej nauczycielki i jej 11-letniej córeczki. Pani Malwina i 11-letnia Wiktoria straciły życie w potwornej kraksie
Do tego tragicznego wypadku doszło przy ul. Raciborskiej w miejscowości Bargłówka. Droga wpada tam w las. Są dwa ostre zakręty, a za nimi szosa jest prosta jak drut. Niektórzy nazywają to miejsce przeklętym, właśnie ze względu na liczbę wypadków. - Nie minęły jeszcze chyba dwa tygodnie od poprzedniej "czołówki". Wtedy nikt nie zginął, ale jedno z aut się spaliło - opowiada napotkany na miejscu tragedii mężczyzna.
Było niedzielne, wczesne przedpołudnie. Pani Malwina, znana, ceniona i lubiana nauczycielka szkoły podstawowej, zabrała troje swoich dzieci na przejażdżkę. Na tylnej kanapie zasiedli Tymek (8 l.) i Amelka (9 l.). Z przodu zajęła miejsce najstarsza córka, Wiktoria. Ford s-max prowadzony przez panią Malwinę wyruszył w kierunku Gliwic. Przy pokonywaniu zakrętu w prawo, nauczycielka przestała kontrolować auto. To wpadło z pasa i uderzyło w nadjeżdżającego jeepa. - To dla nas wielka tragedia. Wszyscy znaliśmy i mamę, i Wiktorię - mówi jedna z mieszkanek Bargłówki.
Policja z Gliwic prowadzi dochodzenie, mające wyjaśnić okoliczności wypadku. Po tragicznym zderzeniu zebrano z asfaltu m. in. substancję ropopochodną. Czy mogła przyczynić się do tragedii? - Prosimy o kontakt osoby, które przejeżdżały drogą nr 919 przez Trachy i Bargłówkę w niedzielę przed godz. 10:00. Prosimy też o przekazywanie nagrań z samochodowych kamer. Apelujemy, by zgłosiła się do nas około 40-letnia kobieta, która jako pierwsza udzielała pomocy poszkodowanym, a potem odjechała - mówi podinsp. Marek Słomski z policji w Gliwicach.