W marcu 2018 r. okazało się jednak, że guz odrósł i Damian musiał przejść kolejną – trzecią w swoim życiu operację. Za każdym razem wierzymy, że to już za nami, że pokonaliśmy to, że pokonaliśmy tę potworną chorobę. Rak nieustannie wraca, nie odpuszcza. Tkwimy w najgorszym możliwym koszmarze. Po operacji rozpoczęliśmy leczenie w Centrum Medycznym w Gdańsku, polegające na stosowaniu wiroterapii w połączeniu z innymi lekami onkologicznymi. Terapia w pierwszej fazie polegała na podawaniu co tydzień leków, w związku z czym Damian co tydzień jeździł na terapię do Gdańska. Czekaliśmy na wyniki. Kolejny raz uwierzyliśmy w cud. Kolejny raz uwierzyliśmy w niemożliwe. I kolejny raz popełniliśmy błąd. Rak wrócił - piszą zrozpaczeni rodzice.
Guz znów naciska na mózg chłopca. Powoduje częste bóle głowy, zawroty, lewostronne niedowłady ręki, nogi, ust, języka oraz co najgorsze – ataki padaczki. Chłopiec jest ciągle osłabiony, nie może żyć jak normalny nastolatek. - Tyle już za nami, tyle szpitali, wizyt u lekarzy, zabiegów, godziny rehabilitacji… Tyle zaciśniętych pięści, cichego płakania, by nikt nie słyszał, nieprzespanych nocy, modlitwy, czuwania przy szpitalnym łóżku trzymając za jego drobną dłoń… Wyrwaliśmy chorobie cztery lata życia syna… Ale jeszcze nigdy dotąd jego stan nie był tak ciężki - dodają rodzice.
>>> Dziewczyny z Torcidy pomogły czworonogom! Kibicki Górnika przekazały dary dla schroniska [ZDJĘCIA]
W Polsce nikt już chłopcu nie chce pomóc. Ostatnia nadzieja to to szpital w Bochum w Niemczech oraz protonoterapia w Essen. Chemioterapia, hipertermia, wlewy witaminowe i inne wspomagające przy chemioterapii, protonoterapia w Essen, zakwaterowanie, dojazdy, a następnie kontynuacja leczenia w Polsce i badania kontrolne - to wszystko będzie kosztować ponad pół miliona złotych. - Proszę Was ogromnie, dajcie nam szansę spróbować jeszcze ten jeden raz… Bym nie musiała mówić mojemu Synkowi, że to już koniec - apeluje mama Damiana. Zbiórka trwa TUTAJ.