12-letni Patryk widział, jak tata upada. Próbował go cucić, ale nic to nie dało
Pan Jacek dochodzi do siebie w szpitalu. Miał rozległy zawał, ale będzie żył. Najwięcej zawdzięcza swojemu synkowi Patrykowi, który wiedział co robić, gdy ten stracił przytomność. 12-latek bardzo dokładnie opisuje, to co, działo się tamtego ranka.
- Tata zbudził mnie i braciszka Mateusza tak o 8.20. Ja wstałem od razu, a Mateusz jeszcze leżał w łóżku. Wtedy tata usiadł na krześle, takim pufie przy piecu. I nagle zobaczyłem jak się wywraca na podłogę - opowiada Patryk.
Chłopiec nie stracił zimnej krwi. Prze chwile próbował cucić ojca, ale widząc, że to nic nie daje złapał za telefon i wykręcił numer alarmowy.
- Wiedziałem co robić uczyli mnie rodzice, widziałem na filmie w telewizji i mówili też w szkole - mówi Patryk.
Operator numeru 112 sprawnie wypytał co się stało i gdzie. Patryk udzielił precyzyjnych i klarownych odpowiedzi. Karetka została zadysponowana, ale nim jej załoga przyjechała od mieszkania w Siemianowicach, pierwsi na miejscu byli dwaj policjanci. sierż. sztab. Marcin Kusz i st. sierż. Dawid Żemła. Do mieszkania dotarli w około 4 minuty po zgłoszeniu.
- Mieliśmy bardzo blisko, gdy przyszła informacja o tym zdarzeniu, a jesteśmy szkoleni też do takich sytuacji. Podjęliśmy akcję ratunkową - opowiada Marcin Kusz.
Reanimację od policji przejęli ratownicy z Zespołu Ratownictwa Medycznego, którzy jeszcze przez kilkadziesiąt minut prowadziła resuscytację na miejscu. Potem pan Jacek został zabrany do szpitala w Sosnowcu.
- W szpitalu lekarze powiedzieli mi, że to cud, że mąż żyje, gdyby nie szybka pomoc już by go nie byłą. Jestem taka dumna z syna - dodaje pani Katarzyna, żona pana Jacka.
Gratulacje dla Patryka płyną zewsząd. W czwartek spotkał się z nim prezydent miasta Rafał Piech i podziękował za postawę.
Polecany artykuł:
Polecany artykuł: