Do tragicznego zdarzenia doszło 17 maja. 31-letnia Magda miała zadzwonić do swojego konkubenta do pracy. To on powiadomił pogotowie. Po przyjeździe karetki, lekarz stwierdził zgon dziecka. Początkowo wydawało się, że nastąpił on z przyczyn naturalnych. Jednak śledczy nabrali wątpliwości. Wyniki sekcji zwłok wskazują na to, że dziecko zostało uduszone. W tę wersję nie wierzy zrozpaczona matka 31-latki.
Czytaj także: Zabójstwo dziecka w Mysłowicach. Dwuletni Mareczek został uduszony wersalką?
Pani Krystyna (55 l.) jest zrozpaczona i wstrząśnięta. Jej córkę zatrzymano w Dzień Matki.
- Ona tego nie zrobiła! Ona nie zabiła! Moja córka jest fajną dziewczyną, w domu zawsze było czysto, zajmowała się dziećmi, lodówka zawsze była pełna. Daję sobie uciąć rękę i głowę, że tego nie zrobiła. To musiał być nieszczęśliwy wypadek - mówi nam pani Krystyna.
Magda pisała, że "rodzina jest najważniejsza". Potem miała udusić dwuletniego synka
Polecany artykuł:
Polecany artykuł:
- Znam ją, przecież ją urodziłam. Wiem, do czego byłaby zdolna. Ona tego nie zrobiła. Ona kochała dzieci i dbała o nie. Utrzymywał ich Damian. Ma stabilną pracę. To moje jedyne dziecko. Został mi jeden wnuk. To jest chore - żeby z wnukiem się widywać, będę musiała pisać pismo do sądu - opowiada matka Magdy.
- Serce boli, każdą matkę serce by bolało. Jeśli ją skażą, to dla kogo mam żyć? Po co? Córkę by mi odebrano, wnuk nie żyje, Wiktorka zabrano - rozpacza pani Krystyna.
Czytaj także: Mysłowice: Matka udusiła dwuletnie dziecko? Jest zarzut zabójstwa
Kilka lat wcześniej zmarło inne dziecko 31-letniej Magdaleny. Według opinii biegłych, dziecko to zmarło z przyczyn chorobowych, jednak w świetle nowych dowodów, prokuratura ponownie przyjrzy się tej sprawie.