Siemianowice Śląskie. 4-letni chłopiec zginął w pożarze mieszkania
Tragiczny finał miał pożar mieszkania w budynku wielorodzinnym w Siemianowicach Śląskich, w którym zginął 4-letni chłopiec. Płomienie pojawiły się w lokum przy ul. Kołłątaja w poniedziałek, 5 lutego, ok. godz. 12.40. Zanim na miejsce przyjechał pierwszy zastęp straży pożarnej - w sumie było ich 9 (łącznie 25 strażaków) - z jednopiętrowego budynku ewakuowało się ok. 20 osób.
- Zgłoszenie o pożarze otrzymaliśmy o godz. 12.49, a nasi funkcjonariusze dotarli tam już 4 minuty później. Z mieszkania na parterze wydobywały się kłęby gęstego dymu, ale strażacy przeszukali nie tylko je, ale również cały budynek. W lokum, gdzie było zarzewie ognia, znaleziono 4-letniego chłopca, który po wyniesieniu na zewnątrz był jeszcze reanimowany, ale bez skutku - relacjonuje kpt. Sebastian Karpiński, rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Siemianowicach Śląskich.
Przyczyna pożaru nieznana
Jak dodaje strażak, całkowitemu spaleniu uległo jedno z pomieszczeń mieszkania, ale płomienie nie przedostały się dalej. Na miejscu nadal pracują pod nadzorem prokuratora policjanci.
- Na ten moment jest za wcześnie, by podać choćby wstępną przyczynę pożaru. Wyjaśnia to m.in. biegły z zakresu pożarnictwa - mówi nadkom. Tatiana Lukoszek, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Siemianowicach Śląskich.