Adam ukradł tramwaj w Katowicach i woził pasażerów. Mężczyzna jest uzależniony od dopalaczy?
Tą historią żyła cała Polska. 25-letni Adam ukradł tramwaj w Katowicach i zajechał nim aż do Chorzowa. Do zdarzenia doszło pod koniec października. Z zajezdni w Zawodziu w Katowicach wyjechał tramwaj linii 33, który nie był ujęty w rozkładzie jazdy. Po drodze zabierał pasażerów, nie wzbudzając żadnych podejrzeń. Dopiero, zwrócił na niego uwagę inny motorniczy, który powiadomił dyspozytora ruchu. Okazało się, że tramwaj został ukradziony z zajezdni. Podjęto decyzję o zatrzymaniu tramwaju.
Sąd zdecydował o trzymiesięcznym areszcie, który spędza na oddziale psychiatrycznym. Teraz na światło dzienne wychodzą nowe fakty. Głos w tej sprawie zabrała także matka, 25-letniego Adama.
Zmyślił, że jest synem motorniczego. Oddział psychiatryczny może uratować mu życie
Jak podaje portal 24Kato, 25-letni Adam, skłamał mówiąc, że jego tata był motorniczym. Tę kwestię miała wyjaśnić jego mama. Kobieta przyznała, że w rodzinie nigdy nie było motorniczych. Ma też nadzieję, że pobyt na oddziale psychiatrycznym uratuje jej synowi życie.
- Kiedy rozmawiałem pierwszy raz z mamą „motorniczego”, ona powiedziała mi: "Mój syn Adam aniołem nie jest, ale to dobry synek, od kilku lat walczę o jego życie bez dopalaczy, tylko w tej walce jestem sama" - mówi Grzegorz Siemko.
- Te słowa sprawiły, że postanowiłem pomóc zupełnie mi obcej osobie. Kiedy uruchomiłem pomoc posypała się lawina hejtu w moją stronę, że pomagam złodziejowi itp. - dodaje Siemko, który uruchomił zbiórkę na pomoc prawną i leczenie 25-latka.
Na koncie zbiórki jest już ponad 6 tysięcy złotych. Zdaniem jego mamy, dopalacze zniszczyły życie 25-latkowi. Mężczyzna jest po nich agresywny, czasami konfabuluje, a przede wszystkim zachowuje się irracjonalnie. Matka Adama twierdzi, że jej syn jest uzależniony od dopalaczy od 5 lat. Choć decyzja sądu dotycząca aresztu względem mężczyzny spotkała się z dużą krytyką, zdaniem jego matki, uratowała mu życie.