Dziecko kojarzy pasek z biciem, dyrekcja zgłasza sprawę służbom. Rozpętała się burza
Wszystko zaczęło się w w kwietniu 2023 r., kiedy w przedszkolu w Sosnowcu dzieci opowiadały, z czym kojarzą im się różne części garderoby. Jeden z chłopców na widok paska odpowiedział: z biciem. Zaniepokojona wychowawczyni grupy, do której dziecko należało, zgłosiła sprawę dyrektorce placówki.
- Dzieckiem nie zajął się psycholog, którego zwyczajnie brakowało wśród personelu, a jak dowiedzieliśmy się później, było ono poddane obserwacji. Po pewnym czasie dyrektorka wezwała matkę chłopca, której zakomunikowała, że istnieje podejrzenie o stosowaniu przemocy w jej rodzinie - powiedziała "Gazecie Wyborczej" Marta Wójcikiewicz, pełnomocniczka rodziców chłopca.
Matka dziecka zapewniła w rozmowie z dyrektorką, że doszło do jakiegoś nieporozumienia i poprosiła o kontakt z psychologiem, jednak do rozmowy ze specjalistą nie doszło, a dzieci (syn i córka, która także chodziła do tego przedszkola) były poddane szczególnej obserwacji. Z czasem, z nieznanego dotąd powodu, rodzeństwo coraz mniej chętnie wychodziło do placówki, aż w końcu mama je z niej wypisała - stało się to w czerwcu 2023 r. Po tej decyzji dyrektorka przedszkola zgłosiła podejrzenie stosowania przemocy w rodzinie na policję, do prokuratury i do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. MOPS sprawy nie komentuje powołując się na ochronę danych, a prokuratora w Sosnowcu przekazała "Wyborczej", że nie widziała podstaw do wszczęcia postępowania.
Rodzice dziecka złożyli skargę na działanie dyrektorki w Urzędzie Miejskim w Sosnowcu. - Finalnie trafiła ona do komisji skarg i wniosków. Zajęła się nią dwójka radnych: Joanna Jończyk i Łukasz Krawiec. Z mediów społecznościowych wynikało, że oboje znają się z dyrektorką. Radna Jończyk wyłączyła się ze sprawy, ale radny Krawiec dalej się nią zajmował - przekazała "Wyborczej" pełnomocniczka Wójcikiewicz, która w imieniu rodziców zajmowała się złożeniem skargi. Ostatecznie została ona odrzucona przez radnych.
- Od razu po jej przeczytaniu miałem ochotę wstać i bić brawo pani dyrektor. Tak powinni zachować się wszyscy dyrektorzy, którzy podobny sygnał otrzymają. Dyrektorka nie miała innych możliwości i narzędzi do sprawdzenia, czy dziecku dzieje się krzywda. Powiadomiła wszystkie możliwe instytucje, które są do tego uprawnione. Zajmowaliśmy się tylko zachowaniem pani dyrektor, nie analizowaliśmy sprawy, czy w tej rodzinie dochodziło do przemocy, czy też nie. Jeśli śledczy informacji nie potwierdzili, to lepiej pomylić się w tę stronę niż w drugą, w której dziecku by się nie pomogło - przekazał "GW" Łukasz Krawiec.
W imieniu dyrektorki sprawę skomentował rzecznik Urzędu Miejskiego w Sosnowcu, Rafał Łysy. - Jeśli dziecko powiedziało, że pasek kojarzy mu się z biciem, to jest to bardzo mocny sygnał do podjęcia działań - powiedział.
- Pojawił się sygnał i nastąpiła reakcja. Uważam jednak, że niedobrze się stało, że dziecko nie zostało zbadane przez psychologa. To jedyny fachowiec, który zaraz, gdy doszło do takiej sytuacji, rozwiałby jakiekolwiek wątpliwości - przekazała "Wyborczej" prof. Katarzyna Popiołek, psycholog.