Co dzieje się w żywieckim szpitalu? Do sieci wyciekła notatka dyrektora
"Na zmianach dziennych w zdejmowaniu pokrywy z wózka do transportu zwłok pomoże personel pomocniczy kuchni szpitalnej" – taką informację pod koniec października otrzymali pracownicy szpitala w Żywcu. Sprawę jako pierwsi opisali dziennikarze Medonetu.
Choć notatka pojawiła się w październiku, to do sieci wyciekła niedawno. Jak wynika z notatki w październiku zmieniono obsadę personalną "na dyżurach transportu wewnętrznego zwłok", nocą zmarli mieli być przewożeni godnie za pomocą specjalnych worków, na wózku bez pokrywy", zaś "na zmianach dziennych w zdejmowaniu pokrywy z wózka transportowego pomoże personel pomocniczy kuchni szpitalnej". Szpital wycofał się z tego pomysłu pod groźbą kontroli sanepidu.
Główny Inspektor Sanitarny nie pozostawił suchej nitki na szpitalu, nazywając takie praktyki "absolutnie nieakceptowalnymi".
Szpital zareagował błyskawicznie na aferę. Rzeczniczka przyznała, że taka notatka się pojawiła, jednocześnie przyznając, że był to błąd, a takiej praktyki nigdy nie wprowadzono. Uspokoiła również, że pracownicy kuchni nie mieli styczności ze zmarłymi.
Szpital w Żywcu od dawna boryka się z problemami finansowymi. Między innymi z tego powodu zredukowano personel szpitala. Zmodyfikowano też m.in. obsadę na dyżurach transportu wewnętrznego. Niektóre szpitale korzystają z usług firm cateringowych, ale żywiecka placówka ma własną kuchnię, w której przygotowywane są posiłki dla pacjentów, a także dla podopiecznych Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego. Placówka ma także bistro, z którego usług korzysta m.in. szpitalny personel.