Trwa akcja ratunkowa w kopalni Bielszowice
Ratownicy górniczy wciąż drążą podkop pod przenośnikiem taśmowym, by dotrzeć do poszkodowanego górnika. W poniedziałek, 6 grudnia, jednemu z ratowników udało się dotrzeć do 42-latka. Niestety, mężczyzna nie dawał oznak życia. Nie można go też przetransportować na powierzchnię drogą, którą dotarł do niego ratownik. Jest tam zbyt wąsko. Dlatego zdecydowano się wykonanie podkopu. Ratownicy pracują w ekstremalnych warunkach.
- Ratownicy są już kilka metrów od górnika. Trudno powiedzieć, ile jeszcze to potrwa - mówi Tomasz Głogowski, rzecznik Polskiej Grupy Górniczej i dodaje: - Nie można przetransportować górnika, drogą, którą dotarł do niego ratownik.
Akcja ratunkowa trwa już czwartą dobę. Kilkanaście godzin po wstrząsie ratownikom udało się dotrzeć do pierwszego poszkodowanego górnika. Kilkadziesiąt minut po północy 31-letni mężczyzna został przetransportowany na powierzchnię, cały czas był świadomy i rozmawiał z ratownikami. Górnik trafił do szpitala urazowego w Sosnowcu. Lekarze oceniają jego stan jako bardzo dobry. Mężczyzna miał ranę szarpaną nogi i pęknięcie kości szczękowej. Górnik przeszedł zabieg oczyszczania rany. Widział się z rodziną i jest pod stałą opieką psychologa. Jeszcze w tym tygodniu opuści szpital św. Barbary w Sosnowcu.
Polecany artykuł: