Przypomnijmy, parę dni temu Wolny Związek Zawodowy Sierpień 80 zażądał od premiera wykazu spółek Skarbu Państwa, które importują węgiel z Rosji. Teraz (9 stycznia) cztery organizacje oddziałowe „Sierpnia 80” rybnickich kopalń „domagają się od Premiera Mateusza Morawieckiego oraz od Wicepremiera – Ministra Aktywów Państwowych Jacka Sasina natychmiastowych i zdecydowanych działań w związku z katastrofalną sytuacją zespolonej Kopalni Węgla Kamiennego „ROW”. Na zwałach kopalni zalega tak dużo węgla, że wkrótce wydobycie na tychże kopalniach trzeba będzie zatrzymać, a górników odesłać na przymusowe postojowe. Sytuacja budzi słuszne niepokoje wśród załóg górniczych, które gotowe są blokować przejścia graniczne, aby chronić swoje miejsca pracy i nie dopuścić do masowego importu obcego węgla, głównie z Rosji”.
Związkowcy są konkretni. Informują adresatów, że „na zwałach kopalni „Jankowice” leży ponad 260 tys. ton węgla, podczas gdy całkowita pojemność tych zwałów wynosi niewiele ponad 300 tys. Na zwałach kopalni „Rydułtowy” leży ok. 20 tys. ton, a pojemność tych zwałów to nieco ponad 50 tys. ton i przy dziennej produkcji 8 tys. ton, która w całości idzie na zwały, kopalnia za kilka dni stanie. Podobna jest sytuacja w innych kopalniach „ROW” („Chwałowice” przeszło 100 tys. ton przy pojemności 160 tys.), a także innych kopalniach PGG jak np. w kopalni „Ziemowit”, na zwałach której leży ponad 500 tys ton. węgla!”.
Gdyby takie ekonomiczne argumenty nie trafiły do premiera, to autorzy listu-oświadczenia odwołują się także do wartości niematerialnych. „Gdzie tu honor, dbałość o nasze interesy i troska o bezpieczeństwo energetyczne? Co z przyzwoitością? Mamy dalej napędzać gospodarkę Rosji i napychać kieszenie rosyjskich oligarchów, do których płyną zyski z importu węgla do Polski?”. Jeśli i ten argument nie przekona premiera do „podjęcia natychmiastowych działań”, wówczas „górnicy z zagrożonych kopalń wyjdą na ulice w obronie swoich miejsc pracy w Polsce i w obronie bytu swoich rodzin. I podobnie jak za rządów Donalda Tuska zablokują granice uniemożliwiając dziki napływ węgla ze Wschodu zabierającego im pracę, a ich rodzinom środki utrzymania”.
Jak widać poprzednie blokady przejść granicznych, w wykonaniu różnych górniczych związków zawodowych, były mało skuteczne, skoro import nie maleje, a wręcz odwrotnie. B. wiceminister gospodarki dr Jerzy Markowski powiedział nam, że przewiduje, iż w 2020 r. nasze górnictwo nie osiągnie zysków. – Tym samym będzie bez własnych pieniędzy na inwestycję, a jak się nie inwestuje, to wydobycie będzie spadać. Jeśli konsumentem jest energetyka, to kupi sobie węgiel za granicą, przede wszystkim w Rosji. Jeśli konsumentem jest odbiorca indywidualny, zwykły obywatel, to prędzej czy później zrezygnuje z ogrzewania węglowego i zamieni je na gazowe – podkreśla ekspert. Bo choć gaz jest droższy od węgla, to jest dostępny, „a z węglem wcale tak nie musi być”.
Polecany artykuł: