Od 18 maja rząd zniósł część obostrzeń wprowadzonych na czas epidemii koronawirusa w Polsce. Tym samym pozwolono między innymi ponownie otworzyć salony kosmetyczne i fryzjerskie, a także restauracje, jednak trzeba przestrzegać w nich wprowadzonych rygorów. A przynajmniej większość musi to robić, a udowadnia to ostatnia wizyta premiera Mateusza Morawieckiego w jednej z restauracji w Gliwicach. Spotkał się tam z trzema innymi osobami, w tym z wojewodą śląskim Jarosławem Wieczorkiem.
- „Dzięki Tarczy możemy tutaj siedzieć i patrzeć spokojnie w przyszłość”, usłyszałem od właścicieli restauracji. Gastronomia to ważna dziedzina gospodarki i infrastruktura społeczna, wzmacniająca więzi między ludźmi. Korzystajcie ze swoich ulubionych, lokalnych restauracji - napisał wówczas premier Morawiecki na swoim Twitterze.
Co w tym dziwnego? Wystarczy spojrzeć na zdjęcie. W cztery osoby przy stoliku i bez masek. Wielu komentujących nie ma wątpliwości: złamano wytyczne rządu! Wyjaśniamy, w jaki sposób.
O ile zakrywanie nosa i ust nie jest w restauracjach obowiązkowe (przecież musimy jakoś jeść lub pić), to zachowanie odległości i zasad dotyczących ilości osób przy stolikach już tak. Tego w Gliwicach jednak nie przestrzegano! W serwisie Rzeczypospolitej Polskiej gov.pl czytamy, że należy między innymi zachować:
"Zasadę, że przy jednym stoliku może przebywać rodzina lub osoby pozostające we wspólnym gospodarstwie domowym. W innym przypadku przy stoliku powinny siedzieć pojedyncze osoby, chyba, że odległości między nimi wynoszą min 1,5 m i nie siedzą oni naprzeciw siebie. Wyjątkiem są stoliki, w których zamontowano przegrody, np. z pleksi, pomiędzy osobami".
- Kto wie, może premier Morawiecki jest spokrewniony z panem wojewodą? - komentują ludzie na Twitterze. - Są równi i równiejsi, jak widać - piszą kolejni. Cóż, to się nazywa wpadka!
Polecany artykuł: