Ostatnie pożegnanie ofiar wypadku na A1. Biskup: jesteśmy wstrząśnięci tym, co się stało, nasze serca są smutne
W środę, 11 października, tłumy przybyły do kościoła św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Myszkowie, by uczestniczyć w ostatnim pożegnaniu ofiar tragicznego wypadku na A1, do którego doszło 16 września. Martyna, Patryk i Oliwierek zginęli po zderzeniu z jadącym niemal 260 km/h BMW, za którego kierownicą siedział łódzki biznesmen, Sebastian M. Ceremonię pogrzebową rozpoczęła uroczysta msza święta, prowadzona przez bp Andrzeja Przybylskiego. Ksiądz przemawiał do zgromadzonych żałobników, a przed ołtarzem stały obok siebie trzy białe urny, wokół których rozłożono mnóstwo wieńców i kwiatów. Kiedy przyszła pora kazania, w świątyni można było usłyszeć cichy szloch. Biskup bowiem we wzruszających słowach żegnał młode małżeństwo i ich maleńkiego synka.
- Jesteśmy wszyscy wstrząśnięci tym, co się stało. Nasze serca są smutne. Chcemy wołać na tym pogrzebie do Jezusa - zostań z nami! Chociaż nasze oczy i głowy są pełne smutku przez to, co się stało. Bardzo prosimy Boga o przyjęcie tej rodziny do Królestwa Niebieskiego. Jesteśmy w trudnej sytuacji. Nie wiemy, co powiedzieć dokładnie, żeby nie zranić. To są dramatyczne chwile - zwracał się do zgromadzonych biskup. - Pozostaje nam głęboka wiara w to, że Martyna, Patryk i Oliwierek są już w niebie i tam, w lepszym świecie, patrzą na nas i będą nas wspierać jeszcze bardziej niż tu, na ziemi - tymi słowami duchowny zakończył kazanie na pogrzebowej ceremonii.
"Anielski orszak" rozbrzmiał w całej świątyni, gdy bliscy ofiar odprowadzali do grobu Martynę, Patryka i Oliwierka
Kiedy msza święta pogrzebowa zbliżała się ku końcowi, zebrani żałobnicy odśpiewali "Anielski orszak", pełną emocji pieśń religijną, do której tragicznie zmarłą rodzinę odprowadzono z kościoła na cmentarz parafialny. Tam trzy białe urny pochowano w jednym, wspólnym grobie. Obok urny małego Oliwierka postawiono białego, pluszowego misia, a do pogrążonych w żałobie bliskich ofiar wypadku podchodziło mnóstwo osób, którzy wyrażali swoje współczucie i składali kondolencje. Potem mogiła utonęła w kwiatach i wieńcach.