Po kamienicy na świętochłowickich Lipianach widać upływ czasu. Przetrwała II wojnę światową, ale teraz domaga się remontu. To tu, do mieszkania na drugim pietrze przed rokiem wprowadzili się Basia i Łukasz z córeczką Elizą (2 l.), a przed siedmioma miesiącami urodził się ich synek Igor. Para zaręczyła się, planowała ślub. Marzenia rozsypały się w proch w sobotę 31 lipca na ul. Mickiewicza w Katowicach. Łukasz T. (31 l.) rozjechał autobusem 19-latkę, jej ciało ciągnął przez kilkadziesiąt metrów. Badania toksykologiczne wykazały, że kierowca był pod wpływem silnych środków antydepresyjnych i przeciwbólowych. Usłyszał zarzut zabójstwa Barbary S. oraz usiłowania zabójstwa dwóch innych osób i trafił do aresztu.
Teraz Łukasz M. będzie musiał się odnaleźć w podwójnej roli ojca i matki. Na razie mężczyzna wciąż nie może otrząsnąć się po tragedii. - Próbowałem rozdzielić osoby bijące się na ulicy. Basia pobiegła za mną… Chroniła mnie. Ona zginęła, a ja… - jego głos się łamie. - Teraz chcę ją pochować. Pomóżcie odzyskać ciało mojej Basi – kończy. Na portalu zrzutka.pl trwa zbiórka pieniędzy na wieniec pogrzebowy i pomoc dla osieroconych dzieci. - Pieniądze nie wynagrodzą w żaden sposób utraty matki. Ale z pewnością pomogą stanąć na nogi jej rodzinie, zapewnić dzieciom to, czego już nie będzie mogła dać mama – napisali organizatorzy.
Polecany artykuł: