Te linie w założeniach zostały roboczo oznaczone literką „M”. Łączyłyby one od dwóch do maksymalnie siedmiu gmin, zapewniając tym samym możliwość bezpośredniego dojazdu np. z Gliwic przez Gierałtowice, Mikołów do Tychów lub z Sosnowca przez Mysłowice, Imielin i Lędziny. – Mając do wyboru: jechać z Mysłowic do Katowic kilkanaście minut samochodem, a prawie godzinę – autobusem, od razu niestety nasuwa się odpowiedź, co w tej sytuacji będzie miało przewagę. W związku z tym pochyliliśmy się nad projektem metrolinii, czyli przyspieszonych linii autobusowych, które mogłyby zapewnić przejazd w maksymalnie krótkim czasie pomiędzy węzłowymi punktami w Metropolii. Nie chodzi zatem tylko o to, że taki autobus zatrzymywałby się na jednym czy dwóch przystankach, ale również o to, by jeśli to możliwe, zjechał na autostradę i ominął centra miast – wyjaśniał dziennikarzom Aleksander Sobota, zastępca dyrektora ZTM ds. przewozów.
ZTM pokłada duże nadzieje w włączeniu do komunikacji miejskiej pociągów Kolei Śląskich. Jednak to wyzwanie na wiele lat. Stąd też pomysł utworzenia metrolinii, które już teraz mogłyby uzupełnić ofertę tam, gdzie pociągów brakuje – podkreślają przedstawiciele Metropolii. GZM zamierza dofinansować istniejące połączenia kolejowe, by zwiększyć częstotliwość kursowania pociągów na tych trasach. Zresztą, już to zaczął czynić. W tym roku dołożył 1,2 mln zł, co pozwoliło na uruchomienie kilkunastu nowych połączeń, w przyszłym roku będzie to nawet pięć razy tyle. Małgorzata Gutowska, dyrektor ZTM poinformowała, że prace nad nową siatką połączeń wciąż mają charakter roboczy i projektowy. Zostaną wprowadzone w życie, gdy będą zakończone, a opracowana koncepcja uzyska wszystkie wymagane akceptacje.