Dwa schrony, cywilny i wojskowy, powstały w latach 50-tych pod budynkiem III Liceum Ogólnokształcącego w Będzinie, które było jedynie dla nich kamuflażem. Mogło tu działać centrum dowodzenia na wypadek wojny, w tym także konfliktu atomowego.
Schrony nie są ze sobą połączone, posiadają oddzielne wejścia i wyjścia. Schron sztabowy, który posiadał wejście z placu szkolnego był w pewien sposób izolowany i ukrywany przed oczami „ciekawskimi” i ludnością cywilną.
- Obiekt był dozorowany, sprawdzany pod kątem jego funkcjonalności. Mierzono w nim ciśnienie, temeperaturę, sprawdzano system urządzeń i syreny na mieście. Posiada aż 21 pomieszczeń – mówi opiekun obiektu Daniel Ciszowski.
Miejsca jak z horroru na Śląsku i w Zagłębiu. Opuszczone straszą z daleka [ZDJĘCIA]
Ze względu na wyposażenie schronu, czyli zainstalowanie w nim komory dekontaminacyjnej obiekt umożliwiał przeżycie po ataku chemicznym czy też atomowym. Na schodach do schronu wyryto datę „18 VI 1958”. Jest to jeden ze śladów mówiących o przypuszczalnym końcu prac budowlanych.
Według klasyfikacji opracowanej w połowie lat 50-tych będziński schron miał być odporny na pośrednie działanie bomb lotniczych i dalekich wybuchów jądrowych. Strop obiektu posiada grubość co najmniej 50cm, a ściana zewnętrzna około 68 cm.
W Polsce istnieje niewiele typowych schronów przeciwatomowych, a szczególnie zlokalizowanych pod placówkami oświatowymi.
Schron odwiedziła nasza reporterka Katarzyna Ziółkowska-Dąbek