Bytom: Ratownicy nie pomogli bezdomnemu? "Wymagał hospitalizacji"
Cała seria dziwnych zdarzeń w Bytomiu miała miejsce w sobotę 6 lutego. Sprawa została opisana w "Wydarzeniach" telewizji Polsat. Policjanci otrzymali rano informację, że na ul. Kosynierów znajduje się osoba bezdomna. Na miejsce udali się mundurowi, którzy napotkali mężczyznę we wskazanym miejscu. Pan Leszek, jak wynika z dokumentacji medycznej, narzekał na silny ból głowy i nóg. Nie był w stanie się poruszać. Warto zaznaczyć, że był trzeźwy. Policjanci zadzwonili po pogotowie. - Ratownicy tam zbadali tam pana bardzo dokładnie. Okazało się, że ma duże problemy z chodzeniem. Poruszał się bardzo wolno. Nie wymagał jednak hospitalizacji - powiedziała Iwona Wronka z Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach.
Czytaj również: ZŁODZIEJ, WŁAMYWACZ, WANDAL! Tego mężczyzny szukają policjanci ze Śląska
Co się potem stało z mężczyzną? Ratownicy przekazali go policjantom. Ci chcieli go oddać do noclegowni, ale nie mogli, bowiem w ciągu dnia tego typu obiekty są zamknięte. Dlatego pozostawili go na ul. Siennej, gdzie jak wyjaśnia Rafał Wojszczyk z Komendy Miejskiej Policji w Bytomiu "został przekazany pod opiekę osób trzecich, które zadeklarowały pomoc dla osób bezdomnych". To jednak nie koniec tej historii. 61-latek po paru godzinach znów pojawił się na ul. Kosynierów, która jest oddalona od ul. Siennej o cztery kilometry.
- Nie poruszał się o własnych siłach, przemieszczał się na pośladkach, chodził na czworaka - powiedział dla "Wydarzeń" Adam Tomaszewski, dyrektor MOPR w Bytomiu. Tym razem na miejscu pojawili się przedstawiciele Straży Miejskiej, którym udało się dzięki współpracy z MOPR i PZCK umieścić mężczyznę w noclegowni. - Klient, który został przywieziony do noclegowni, wymagał hospitalizacji - dodaje Tomaszewski dając do zrozumienia, że pan Leszek powinien trafić do szpitala w takim stanie. Na szczęście mężczyzna otrzymał pomoc, a na początku ubiegłego tygodnia przewieziono go do Katowic, gdzie jest stałym bywalcem miejscowego schroniska dla bezdomnych. Sprawa bezdomnego z Bytomia nadal będzie jednak wyjaśniana.