Wysadzenie bloku w Bielsku-Białej [ZDJĘCIA]

i

Autor: Przemysław Gluma

Bielsko-Biała: Wysadził w powietrze blok! Ma na sumieniu znacznie więcej. Jest wyrok!

2021-07-19 16:10

Ta historia wstrząsnęła mieszkańcami Bielsko-Białej. W lipcu 2018 roku doszło do wysadzenia budowanego bloku. Odpowiedzialny za to jest Mateusz H., który w poniedziałek usłyszał wyrok. Obrońca na pewno będzie składał apelację.

Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło 17 lipca 2018 roku. Około godz. 3:30 doszło do eksplozji, która uszkodziła trzykondygnacyjny budynek będący w budowie. Na szczęście nikt nie ucierpiał, ale straty materialne były olbrzymie - oszacowano je na 1 mln 200 tys. złotych. Śledczy wiedzieli, że do wybuchu musiał przyczynić się człowiek, który podłożył cztery butle z gazem celem zniszczenia obiektu. W sprawie zatrzymano Mateusza H., który tłumaczył dlaczego wysadził bielski blok.

Jak poinformowała PAP, bielski sąd rejonowy skazał Mateusza H. na 6,5 roku więzienia za wysadzenie w powietrze budowanego bloku. Oskarżony musi też zapłacić grzywnę i naprawić szkody. Wyrok jest nieprawomocny. Po jego ogłoszeniu obrońca zapowiedział złożenie apelacji. Sąd uznał w poniedziałek, że oskarżony jest winien wszystkich 20 przestępstw, które zarzuciła mu prokuratura. Jednocześnie zaliczył mu na poczet kary czas spędzony w areszcie. Oskarżony uczestniczył w ogłoszeniu wyroku osobiście. Na salę rozpraw został doprowadzony w kajdankach. Na sobie miał czarną koszulkę z hasłem: "Stop pomówieniom".

W uzasadnieniu sędzia Jarosław Steciuk wskazał, że proces - w przypadku wysadzenia w powietrze budynku - miał charakter poszlakowy, ale sąd nie miał wątpliwości, iż oskarżony jest winny. Nie dał wiary jego wyjaśnieniom. Mężczyzna konsekwentnie nie przyznawał się do podłożenia ładunku i spowodowania zawalenia.

Jak wskazał sąd, jedną z poszlak było to, że oskarżony już znacznie wcześniej aktywnie sprzeciwiał się budowaniu bloków na Sarnim Stoku, gdzie później wysadził w powietrze budynek. Świadczą o tym m.in. liczne skargi, które wysyłał do urzędów. W 2012 r. podpalił maszyny budowlane. Zdaniem sądu, posiadał zatem motyw, by dopuścić się takiego przestępstwa.

Sąd podkreślił, że brak jest bezpośrednich dowodów winy, ale poszlaki przesądzają o niej. "Ogólną poszlaką, która została wzięta pod uwagę jest m.in. to, że jako student prawa posiadał wiedzę z zakresu kryminalistyki, technik organów ściągania, co nie jest bez znaczenia zważywszy, że nie pozostawił żadnych śladów, odcisków, śladów biologicznych, czy numeru IP" – mówił sędzia Steciuk.

Sąd wskazał, że poszlaki wskazują, iż oskarżony miał powód i dogodne warunki, by dopuścić się czynu.

Sędzia Steciuk zwrócił uwagę, że przeciwko H. przemawiały też jego przygotowania do przestępstwa. Gromadził środki. Przeprowadzał swoiste testy. Próbował pożyczyć m.in. kanister z benzyną. Na jego komputerze znaleziono plik tekstowy z instrukcją wytwarzania prochu.

Obrońca oskarżonego mecenas Szymon Szybiak powiedział po wyjściu z sali rozpraw, że kara jest surowa i z pewnością wyrok zostanie zaskarżony.

Prokuratura domagała się wyższej kary – 10 lat więzienia. "Sąd w pełnym zakresie podzielił argumentację prokuratury, że materiał dowodowy wskazywał na winę oskarżonego co do wszystkich zarzucanych mu czynów. (…) Za najważniejszy czyn sąd wymierzył nieco niższą karę niż domagała się prokuratura, ale wciąż jest to kara surowa" – mówił prokurator Piotr Żak z prokuratury krajowej w Katowicach.

Śledczy dodał, że sąd w ustnym uzasadnieniu mniej miejsca poświęcił wymiarowi kary. "Zapoznamy się z pisemnym uzasadnieniem i wtedy będziemy się zastanawiać, czy kara jest wystarczająca i spełni swoje cele, zarówno co do oskarżonego, jak i prewencji ogólnej" – powiedział prokurator Żak.

Do zniszczenia bloku doszło 17 lipca 2018 r. nad ranem. Zdaniem śledczych, sprawca podłożył cztery butle z gazem propan-butan, które uprzednio zostały przerobione. Umieścił je także w innych budowanych blokach, ale nie wybuchły. Zdołali je wynieść strażacy. W wybuchu nikt nie został ranny. Straty oszacowano na co najmniej 1,2 mln zł.

Mężczyzna został zatrzymany w lutym 2019 r. na polecenie prokuratora Śląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Katowicach.

Śledczy oskarżyli go o zniszczenie budynku, próbę wysadzenia w powietrze dwóch kolejnych, a także spalenie dwóch koparek należących do podwykonawców na budowie bloku. Na liście przestępstw są też groźby karalne oraz kilkanaście wyłudzeń świadczeń socjalnych na szkodę wyższych uczelni i ośrodków pomocy społecznej.

Proces przed bielskim sądem rejonowym rozpoczął się w lutym ub.r. Mężczyzna nie przyznał się do najpoważniejszych zarzutów, w tym zniszczenia budowanego bloku, próby wysadzenia w powietrze kolejnych, a także podpalenia koparek. Przyznał się jedynie od sfałszowania karty przebiegu studiów.

Wysadził matkę w powietrze

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki